
8 osób
Widoczność: wszyscy
Publikować mogą: wszyscy
Moderacja: po publikacji
Francja na Powiślu
czyli lunch w Le Bistro Rozbrat
Na pierwszy rzut oka wnętrze Le Bistro Rozbrat jest całkiem zwyczajne: barek, regał z winami i kuchnia. Od razu jednak widoczne są francuskie akcenty: gablota z szampanami oraz plakat w kolorystyce francuskiej flagi upamiętniający wprowadzenie w 1915 roku zakazu sprzedaży absyntu. Z boku sala urządzona bez zbędnego blichtru, z umiarem i dozą elegancji. Po prostu bistro, w którym można zjeść dania kuchni francuskiej, napić się wina, oczywiście francuskiego, lub tylko posiedzieć na przy kawie i pogaduchach. Ja wpadłem na lunch. Przy okazji porozmawiałem z przesympatycznym właścicielem bistro - Francuzem polskiego pochodzenia - panem Alainem Budzykiem.
Podobno jadł pan tylko raz w życiu żabie udka, to chyba niewiele jak na Francuza? – spytałem. Pan Alain przytaknął z uśmiechem, ale od razu dodał: „Francuzi wcale tak często ich nie jedzą. To stereotyp, zresztą jeden z wielu na temat francuskiej kuchni. W naszym bistro walczymy z takimi stereotypami. Również z wyobrażeniami, że kuchnia francuska musi być droga i nie wiadomo jak wykwintna. Serwujemy, oczywiście, dania z kuchni wysokiej, ale przede wszystkim te z kuchni popularnej. Zawsze są to potrawy francuskie, przyrządzone w typowy dla Francji sposób i zawsze ze świeżych i najlepszych jakościowo produktów. Chcę pokazać, że kuchnia francuska to też dania proste i przystępne”.
I rzeczywiście, zestaw lunchowy dostaniemy w Le Bistro Rozbrat już za 22 złote. Ja spośród kilku oferowanych wybrałem na pierwsze danie Jajko mayonnaise czyli jajko z jajem (niejako zamiast zupy, Francuzi - jak się okazuje - o wiele rzadziej jedzą zupy niż my), a na drugie Boeuf Bourguignon, czyli wołowinę po burgundzku. W pierwszym urzekł mnie majonez, tak dobrego jeszcze nie jadłem. Niby zwykła rzecz, prosta potrawa, ale nie dla Francuzów, dla których majonez jest jednym z dóbr narodowych i nikogo nie dziwi, że we Francji odbywają się nawet mistrzostwa kraju w jego przyrządzaniu. A zatem majonez, delikatny z dodatkiem cytryny - wspaniały dodatek do jajka. Z kolei w drugim daniu zaskoczył mnie smak mięsa i sosu. Przywykłem do odstającego smaku wina w podawanych w Polsce podobnych daniach, tu jednak wino zostało świetnie wtopione w sos. Mięso mięciutkie, bardzo smaczne. Pomyśleć tylko, że potrawy zostały przygotowane z naszych polskich produktów. Zresztą pan Alain zachwala polskie produkty, zwłaszcza mięso i warzywa. Co innego sery, ale w tym wypadku przecież mało który kraj może w ogóle konkurować z Francją.
Jajko mayonnaise czyli jajko z jajem
Z zainteresowaniem słucham pana Alaina, który z pasją opowiada o kulturze i kuchni francuskiej, ale też o biodynamice i winach. Dopytuję o podobieństwa i różnice między polską i francuską kuchnią: „Korzystamy właściwie z tych samych produktów - mówi - no może z wyjątkiem południa Francji, gdzie są silne wpływy śródziemnomorskie, jednak różnimy się w sposobach przyrządzania. My np. w ogóle nie dodajemy mąki do sosów, bazę sosów robimy z wywaru gotowanego na kościach. Inaczej robimy pasztety, bez smażenia i pieczenia, za to w tzw. 'kąpieli wodnej' (w naczyniu zanurzonym w wodzie). Różnic jest więcej, nawet już we wstępnym przygotowaniu produktów. U nas np. powszechne jest sezonowanie mięsa, co najmniej przez 20 dni a nieraz nawet przez 70, zanim trafi do sklepów, w Polsce sprzedaje się je od razu po uboju, a przecież takie 'świeże' mięso jest twarde. Tworzymy też inne połączenia składników. To dlatego nasz tatar smakuje zupełnie inaczej niż polski, a alzacka choucroute, mimo że również z kapusty, smakuje inaczej niż polski bigos. Inne też są zwyczaje. Polaka zaskakuje na przykład to, że u nas tatar to danie główne podawane z frytkami, a nie jako przystawka”.
Dowiaduję się też o szczególnej kulturze związanej z kuchnią we Francji. Wszystko co dotyczy powstawania jedzenia - od uprawy i hodowli po finalny produkt - traktowane jest tu bardzo poważnie. Cenione jest rzemiosło wszystkich wytwórców, nie tylko kucharza, lecz również nawet rzeźnika czy kelnera. Wszystkie zresztą zawody związane z kuchnią są bardzo szanowane. Ci najlepsi w swoich dziedzinach zyskują sławę podobną do sławy artystów. Bo też - jak podkreśla pan Alain - kuchnia to też dziedzina sztuki, przygotowanie obiadu podobne jest do tworzenia działa sztuki, chodzi w nim przecież też o umiejętność łączenia wielu elementów i tworzenie kompozycji, tyle że dzieło kulinarne krócej istnieje niż malarskie, "jego czas – kwituje pan Alain z uśmiechem - kończy się wraz ze skonsumowaniem".
Alain Budzyk, kucharz i restaurator, syn górnika z Lille, był dyrektorem programowym Canal+ i producentem filmowym. Le Bistro Rozbrat założył w 2013 roku.
Słuchając opowieści pana Alaina i widząc wokół ładne wnętrze ozdobione dziełami młodych polskich artystów, czuję, że w Le Bistro Rozbrat jedzenie to coś więcej niż tylko potrawy na talerzu. Miejsce w ogóle sympatyczne. Nie tylko dla frankofilów, lecz również dla rozpoczynających poznawanie Francji, jej kuchni i kultury.
Le Bistro Rozbrat
ul. Rozbrat 44A 00-419 Warszawa
http://www.lebistrorozbrat.com...