Agata
Kiedy ktoś mówi o czeskim uzdrowisku, ma na myśli zazwyczaj słynne Karlowe Wary. Festiwal filmowy i te sprawy. Tymczasem całkiem niedaleko (chociaż akurat dla Czechów te 50 kilka kilometrów to już dużo... w końcu to kompaktowy kraj), otoczone bujnymi lasami, pysznią się Mariańskie Łaźnie (czes. Mariánské Lázně).
Do II wojny światowej były znane przede wszystkim pod swoją niemiecką nazwą, Marienbad. Zresztą dzisiaj Niemcy (i Rosjanie) stanowią zdecydowaną większość kuracjuszy czy też turystów. To niemiecki i rosyjski słychać częściej na tych przepięknych ulicach, wcale nie czeski. I to bogaci turyści z zagranicy zapełniają niesamowicie ekskluzywne hotele i restauracje – przepych atakuje z każdej strony. Jeżeli wejdziemy do jednej z nich, choćby szukając toalety (których w ścisłym centrum nie jest wiele), możemy poczuć się jak w muzeum, najprawdopodobniej królewskim. Cóż, ceny też są odpowiednio królewskie, więc jeżeli nie mamy wolnej gotówki, będziemy musieli obejść się smakiem.
A.Kozłowska
(A.Kozłowska)
Główna Kolumnada, fot. A Kozłowska
Albo i nie. Bo zawsze możemy kupić na ulicy słynne lázeňské oplatky (cieniutkie wafle o przeróżnych smakach, podobno idealna przegryzka po wodzie zdrojowej o hm... specyficznym smaku) i rozpocząć spacer. Właściwie nie ma jednej ustalonej trasy, chociaż oczywiście są pewne punkty obowiązkowe, jak Zpívající fontaná (Śpiewająca fontanna) i niezwykle urokliwa żelazna Główna Kolumnada w stylu neobarokowym. To niesamowite, jak budowla z metalu może być tak lekka i hipnotyzująco piękna (nie zapomnijcie zadrzeć głowy, malowidła na suficie robią wrażenie). Czemu nie ma jednej trasy? Bo właściwie całe Mariańskie Łaźnie to punkt obowiązkowy. Włócząc się uliczkami, ciągle nasycamy oczy pięknem kamienic i budynków zdrojowych (większość secesyjnych lub w stylu empire). Aż dziwne, że tyle zabytków udało się skupić w jednym miejscu. Kiedy już myślimy, że znaleźliśmy swój ulubiony, za rogiem pojawia się kolejne cudo. Czy ktokolwiek jest w stanie uwierzyć, że w tym miejscu, tak pełnym klasy, 200 lat temu nieprzyjaźnie pomrukiwały bagna? Dobrze, że to miejsce w leśnej głuszy zostało jednak odkryte, a jego rangę potwierdziły osobistości takie jak Szopen, Kafka, Goethe czy Freud.
A.Kozłowska
(A.Kozłowska)
Eleganckie fasady kamienic, fot. A. Kozłowska
Nie wolno zapomnieć, że Mariańskie Łaźnie to przede wszystkim uzdrowisko – z 40 źródłami (czy według innych źródeł – 50) wykorzystywanymi do celów leczniczych. Kto wie, może samo powietrze w tym pięknym otoczeniu leczy? Tylko szkoda, że jeżeli chcemy się nim nacieszyć dłużej, słono zapłacimy za nocleg.