bywajtu

Los Angeles kojarzy się przede wszystkim z Hollywood, Beverly Hills, Santa Monica i tam kieruje się większość turystów. Centrum (downtown) jest najczęściej pomijane, pewnie dlatego, że to duże miasto i jest tyle do zobaczenia, a może dlatego, że właściwie to nie wiadomo po co przedzierać się przez tą wielką metropolię, czy po to aby zobaczyć kilka przecznic i wysokościowce jakie znajdziemy w każdym amerykańskim mieście.

A jednak moim zdaniem warto, bo to będzie całkiem inny obraz miasta aniołów, w którym historia miesza się z nowoczesnością, a dostatek z jego brakiem. Zaczynając od historii to pewnie należałoby zajrzeć do El Pueblo, jako miejsca, które prawdopodobnie znajduje się najbliżej pierwszej osady, lecz ja polecam uwadze stację kolejową, która znajduje się tuż obok. Union Station (1) jest znana jako ostatnia z wielkich stacji kolejowych. Budynek i jego wnętrze zostało fantastycznie odrestaurowane i robi wrażenie.

Czasy świetności centrum L.A. to lata 1890-1930, wtedy to centrum oznaczało centrum tak biznesowe jak i handlowe i rozrywkowe. Dziś miasto stara się przywrócić dzielnicy dawną świetność. Dzięki temu możemy podziwiać przykłady przepięknych dekoracji architektonicznych z epoki, które zostały odrestaurowane w ostatnich latach. Jeśli chcecie zobaczyć jak dawniej wyglądały wnętrza zajrzyjcie do Bradbury Building (2).
   

Także pierwsze teatry odzyskują swoją dawną funkcję miejsca spektakli i seansów kinowych, zamiast magazynów i sklepów z przysłowiowym „mydłem i powidłem”, do takich należy Los Angeles (3). Warto zajrzeć także do Grand Central Market (4), szczególni jeśli jesteśmy już głodni ponieważ prócz straganów z wszystkim co na porządnym rynku powinno być, są także stoiska serwujące świeżo przygotowane potrawy. Z tej możliwości rzeczywiście korzystają wszyscy, którzy pracują w okolicy, niezależnie od tego czy jest to biuro w wysokościowcu obok, czy sklepik z niezbyt drogim asortymentem.

   

cdn