7 osób
Widoczność: wszyscy
Publikować mogą: wszyscy
Moderacja: tylko niezaufani
Grad
jakiego jeszcze nie widziałam
Pogoda w górach potrafi być zaskakująca. Zaskoczy niemal zawsze - nawet jak jest się na to przygotowanym.
Bardzo przyjemnie się szło. Nie za gorąco nie za zimno. Nagle zdało się nam, że słońce zaszło - tak pociemniało w parę sekund. Usłyszeliśmy jak niebo rozdarł piorun, poprzez liście widząc tylko poświatę. Zbiegliśmy trochę w dół i rozciągnęliśmy plandeki. Lunęło, a nad nami rozszalała się burza. Tak samo szybko jak się zaczęła - skończyła się. Zebraliśmy się i poszliśmy dalej.
Plandeka rozłożona w lesie (Barbara Ciach)
Nie doszliśmy daleko. Sytuacja się powtórzyła. Tym razem jednak zbiegliśmy na drugą stronę zbocza. Znowu rozciągnęliśmy plandeki... Lunął deszcz i parę minut szalały nad nami błyskawice - po czym ucichło, a drobny deszczyk zaczął pukać w nasze schronienia. Padł pomysł by iść dalej, przecież sam deszcz nic nam nie zrobi. Z cukru nie jesteśmy. Udało mi się przekonać ludzi aby poczekać jeszcze 5 minut i się upewnić, że burza przeszła.
Po chwili znowu się zaczęło. Tym razem jednak zaczał padać drobny grad. Przybierał na siłe, coraz mocniej uderzając w plandekę. Stawał się coraz większy. Zaczęłam szukać naokoło jakiegoś zwalonego drzewa jakby plandeka przestała wytrzymywać - chociaż to było raczej niemożliwe. Znowu wszystko ucichło. Wyszliśmy spod plandek i zaczęliśmy przyglądać się temu gradowi. Był wielkości paznokci. Takiego jeszcze nie widziałam!