Na odsłuchu
12 osób
Moderatorzy:
    MarcinM

Ustawienia strony:

Widoczność: wszyscy
Publikować mogą: autorzy i obserwujący
Moderacja: po publikacji
RSS RSS
Zarejestruj się

Wzniosłość przede wszystkim

Kościół Brendana Perry'ego

Niewielu jest takich, którzy oddziałują swoją muzyką w tak specyficzny sposób na mnie, jak właśnie Brendan Perry. Nie chcę popadać w jakiś przesadny ton, ale twórczość tego człowieka nie jest czymś, co potrafię sucho analizować czy stwierdzić co mi się bardziej podoba, co mniej, w którym miejscu kariery złapał najsilniejszy wiatr w żagle, gdzie wpłynął na mielizny i tak dalej...

Traktuję jeden z dwóch filarów Dead Can Dance jako kogoś w rodzaju barda. Bo Brendan śpiewa wzniosłe historie, które przekształca swobodnie w teksty poetyckie (w dobrym znaczeniu tego słowa, bo nie sili się na tanią poetykę, najeżoną sztucznie wypracowaną metaforyką, tak typową dla wielu „poetów rocka”). A że instrumentarium często bogatsze? To chyba tylko lepiej.

W tekstach Perry często odwołuje się do słynnych postaci – zarówno tych, które żyły naprawdę, jak i tych mitycznych. Zawsze takich, które kochały, nienawidziły i czuły wszystko to, co jest pomiędzy. Słowem – Brendan Perry nie tyle oddziałuje na moją wyobraźnię, ile ją po prostu poszerza.

Now I no longer trust these eyes of mine
The heart must speak to me
In tongues of forgotten voices
In ancient harmonies
So that I can see

(„Crescent”)

Nie zdziwił mnie zupełnie fakt, gdy dowiedziałem się, że Brendan Perry wykupił kiedyś w Irlandii posiadłość 70 kilometrów na północ od Dublina, wraz ze znajdującym się na jej terenie 150-letnim kościołem (Quivvy Church), gdzie stworzył przepełnione najróżniejszymi instrumentami studio nagrań.

Quivvy Church Quivvy Church (http://www.soundonsound.com...)

W Quivvy zwykłe pstryknięcie palcami wewnątrz monumentalnej budowli wywołuje niesamowity rezonans, co dopiero mówić o tych wszystkich cudach, które muzyk sprowadził do opuszczonej świątyni? Takie budowle im są starsze, tym większe i wznioślejsze się wydają - niedostępne, tak odległe od nas, zapomniane pomniki minionych czasów. Powstającą tam muzykę Brendana Perry'ego można określić właśnie tym jednym słowem: wzniosłość.

Mówi się o tym we wpisach (lub komentarzach do nich):