Na odsłuchu
12 osób
Moderatorzy:
    MarcinM

Ustawienia strony:

Widoczność: wszyscy
Publikować mogą: autorzy i obserwujący
Moderacja: po publikacji
RSS RSS
Zarejestruj się

27/09/13 od MarcinM
W temacie: Moving Pictures

Popol Vuh - więcej niż tylko kraut

Florian Fricke Florian Fricke (Bettina von Waldthausen / www.popolvuh.nl)

Pod sam koniec 2001 roku, w Monachium, umiera Florian Fricke. Pierwszy użytkownik synteaztora Mooga w Niemczech, człowiek zafascynowany muzyką etniczną, religijną, a przede wszystkim świetny pianista i kompozytor. Tym samym legendarna grupa Popol Vuh przestaje istnieć.

Przyjęło się przypisywać formację do nurtu krautrockowego, jednak dla tych, którzy muzykę Popol Vuh znają, jest to bardzo krzywdzące uproszczenie.

Fascynacje lidera przekładały się na muzykę wzniosłą, mistyczną - zauważył to słynny reżyser Werner Herzog, który wielokrotnie współpracował z Florianem Fricke, przy okazji swoich największych dzieł - "Aguirre, gniew boży", "Nosferatu wampir", "Szklane serce" czy "Fitzcarraldo".

Co ciekawe, niemiecki prekursor słynnych syntezatorów później zrezygnował z tego urządzenia i opchnął je koledze - Klausowi Schulze, współzałożycielowi Tangerine Dream, postaci zasłużonej dla niemieckiej sceny elektronicznej.
Tym samym rozpoczął się etap działalności Popol Vuh, oparty na partiach akustycznych i chóralnych.

Chociaż ich płyty są w Polsce trudne do zdobycia i raczej drogie (wstyd), to Popol Vuh jest zespołem niezwykle wpływowym. Na przykład - trudno dziś sobie wyobrazić, jak wyglądałaby muzyka Australijczyków z Dead Can Dance (grających u nas ostatnio bardzo często, otoczonych niemal kultem), gdyby nie fascynacja Brendana Perry'ego tą niemiecką grupą.

Grupą, która na szczęście nigdy nie próżnowała i jej dyskografia jest na tyle bogata, że naprawdę jest czego szukać w sklepach internetowych i na aukcjach.