Na odsłuchu
12 osób
Moderatorzy:
    MarcinM

Ustawienia strony:

Widoczność: wszyscy
Publikować mogą: autorzy i obserwujący
Moderacja: po publikacji
RSS RSS
Zarejestruj się

05/03/14 od MarcinM
W temacie: Beyond the Lighted Stage

Peter Grant

Kapitan Sterowca

W historii rocka często mówi się o wirtuozerskich gitarzystach, słynnych wokalistach, czasem nawet wspomni się to i owo o basistach albo perkusistach (tak, to moja złośliwość, podszyta jednak ubolewaniem nad tym stanem rzeczy). Stosunkowo niewiele mówi się za to o osobach zasłużonych, ale też osobach nierzadko pazernych ponad miarę, brutalnie skutecznych i to nie tylko w metaforycznym ujęciu. Jak nietrudno się już domyślić, chodzi o menedżerów muzycznych, zaś na pierwszy ogień pójdzie postać wielka (dosłownie), naprawdę niezwykła i bardzo zasłużona dla rozwoju całego rynku muzycznego. Panie i Panowie - przed Państwem Peter Grant, jeden z najbardziej nieprzejednanych i sprytnych muzycznych menedżerów w historii.

Peter Grant w latach 70. Peter Grant w latach 70. (the rakish fellow / http://en.wikipedia.org/wik...)

Niegdysiejszy zapaśnik i aktor, w przeciwieństwie do wielu sobie współczesnych menedżerów, nie trzymał się na uboczu, jedynie licząc mamonę. Jego legendarne twarde negocjacje z właścicielami klubów i wielkich obiektów koncertowych można zobaczyć w jednym z ujęć filmu „The Song Remains The Same” (nie wiem na ile ujęcie to jest reżyserowane, ale z pewnością nie przekłamuje rzeczywistości, potwierdzonej przez tych, którzy z Grantem mieli do czynienia). Taką praktykę stosował już jako menedżer psychodeliczno-bluesowych Yardbirdsów, wcześniej podopiecznych Simona Napiera-Bella (człowiek znany choćby jako opiekun formacji Wham!, tej z Georgem Michaelem). To za jego kadencji formacja pierwszy raz zobaczyła pieniądze za występy.

Gdy w 1968 roku zespół uległ przekształceniu w The New Yardbirds, a z ostatniego składu pozostał jedynie Jimmy Page, wspomagany przez instrumentalistę Johna Paula Jonesa, wokalistę Roberta Planta i perkusistę Johna Bonhama, menedżer formacji Peter Grant został na swoim miejscu, zespole, który wcześniej zresztą pomógł Page’owi sformować. Był to oczywiście strzał w dziesiątkę. Grant zawsze był gdzieś przy zespole, niczym ojciec albo piąty członek formacji, co można zaobserwować zresztą na wielu fotografiach przedstawiających Led Zeppelin w trasie.

Trudno przecenić zasługi Granta dla Sterowca: korzystny pięcioletni kontrakt z wytwórnią Atlantic czy skupienie się grupy na dopracowywaniu albumów studyjnych - Zeppelini praktycznie zrezygnowali z singli, przez co ludzie nie kupowali tylko pojedynczych hitów zespołu, ale musieli kupować całe płyty. Błyskotliwa kariera w Stanach Zjednoczonych to również zasługa menedżera, który jak nikt inny potrafił wyczuć nastroje tamtejszego muzycznego podziemia. To również on zapewnił, że zdecydowana większość pieniędzy z koncertów trafiała na konto zespołu.

W pilnowaniu interesów grupy Grant często posuwał się bardzo daleko. To co przedstawię poniżej może wywołać gęsią skórkę u osób dziś masowo ściągających muzykę z sieci. W 1970 roku krewki menago we własnej osobie wylał wiadro wody na sprzęt człowieka nielegalnie rejestrującego występ. W ogóle kilka takich aparatur zwyczajnie brutalnie wdeptał w ziemię. Raz skłonił do bojkotu przez publikę takiego jegomościa, który nieszczęśliwie okazał się… przedstawicielem władz, sprawdzającym dopuszczalny poziom głośności. Często osobiście odwiedzał sklepy płytowe w poszukiwaniu nielegalnych nagrań swoich podopiecznych i dobitnie żądał usunięcia takich płyt ze sprzedaży. A że chłop był raczej postawny, to nie trafiał na opór ze strony sprzedawców.

Przez większość kariery Sterowca Peter Grant borykał się z uzależnieniem od kokainy oraz cukrzycą – dolegliwości te mocno nadszarpnęły zdrowie krewkiego menedżera, który po rozpadzie Led Zeppelin, spowodowanym śmiercią Johna Bonhama, zawiesił działalność zespołowej wytwórni Swan Song w 1983 roku i udał się na zasłużoną emeryturę. Przez kolejne lata próbował trochę poskładać do kupy swoje życie osobiste (do tej pory mocno zaniedbywane z powodu wielu lat intensywnej pracy).

Grant zmarł 21 listopada 1995 roku, w wieku 60 lat, za kierownicą swojego samochodu. Przyczyną śmierci był atak serca.