Na odsłuchu
12 osób
Moderatorzy:
    MarcinM

Ustawienia strony:

Widoczność: wszyscy
Publikować mogą: autorzy i obserwujący
Moderacja: po publikacji
RSS RSS
Zarejestruj się

25/10/13 od MarcinM
W temacie: Some Years After

Nie tylko Yes

Niezwykły świat według Jona Andersona

Urodził się w Accrington, w hrabstwie Lancashire w Anglii, w rodzinie szkocko-irlandzkiej. Jako młody chłopak nie chciał, jak większość jego kolegów, żenić się, zakładać rodziny i pracować cały tydzień w nieciekawym zawodzie. Wolał poznać świat i wyciągnąć z życia jak najwięcej, co mu się chyba udało. Początkowo pracował jako kierowca ciężarówki, co później okazało się przydatne w początkach kariery muzycznej, gdy, poza muzykowaniem, prowadził zespołowy środek transportu.

Próbował swoich sił w graniu na tarze i saksofonie, ostatecznie został przy wokalu, a z czasem zaczął akompaniować sobie na gitarze akustycznej. Jon Anderson kończy dziś 69 lat.

Mówiąc o Andersonie od razu przychodzi na myśl z pewnością największe dzieło jego życia – formacja Yes, o której napisano już chyba wszystko. Należy jednak pamiętać, że ten wszechstronny muzyk stworzył mnóstwo muzyki poza macierzystą formacją.

Udzielał się na płytach takich wykonawców jak King Crimson, Iron Butterfly czy Vangelis. Z tym ostatnim związał się muzycznie na dłużej – na początku lat 80-tych panowie nagrali pod szyldem Jon and Vangelis trzy albumy, z których drugi okazał się sporym sukcesem, ukoronowanym przebojem „I'll Find My Way Home”. Zwraca uwagę tytułowy, 12-minutowy numer, nawiązujący do klasyki kina noir (Mr Cairo to jeden z bohaterów słynnego „Sokoła maltańskiego” z Humpreyem Bogartem).

Anderson samodzielnie zadebiutował już w 1976 roku, płytą „Olias of Sunhillow”, nawiązującą do poetyki literatury fantasy. Obecnie Anderson, skłócony (chyba słusznie) z muzykami Yes, pracuje nad sequelem słynnego debiutu - „Zamran Experience”.

Właśnie – działalność Yesów nigdy nie stanowiła dla tego niespokojnego ducha przeszkody, by z powodzeniem tworzyć autorskie płyty, i tak ma ich na koncie do tej pory 14.

Anderson muzykuje co jakiś czas z yesowym kompanem Rickiem Wakemanem – owocem ich współpracy jest bardzo ładny (to chyba dobre określenie) album „The Living Tree” z roku 2010.

Ostatnimi czasy muzyk przeszedł ciężką chorobę, z której jednak wyszedł obronną ręką. Mam nadzieję, że jeszcze długo ten największy marzyciel muzyki rockowej będzie dzielił się swoimi marzeniami ze słuchaczami. Bo czasem warto śnić na jawie.