Na odsłuchu
12 osób
Moderatorzy:
    MarcinM

Ustawienia strony:

Widoczność: wszyscy
Publikować mogą: autorzy i obserwujący
Moderacja: po publikacji
RSS RSS
Zarejestruj się

19/12/13 od MarcinM

Mroczna dziesiątka

Iron Maiden - The X Factor

Blaze Bayley Blaze Bayley (http://en.wikipedia.org/wik...)

Śledząc karierę Iron Maiden trudno wskazać na mroczniejszy i oryginalniejszy krążek, a przecież trochę Steve Harris i spółka tych płyt wydali. Czasy „The X Factor” były trudne zarówno dla całego zespołu z perspektywy rynkowej, jak i dla lidera formacji. Iron Maiden rozstali się wówczas ze swoim wieloletnim frontmanem, charyzmatycznym Bruce'em Dickinsonem, którego zastąpił szerzej wówczas nieznany Blaze Bayley, natomiast Steve Harris przeżywał trudny czas w swoim życiu prywatnym. Okoliczności sprawiły że próżno na „The X Factor” szukać typowych dla Iron Maiden heavymetalowych galopad (no, może poza promującym krążek „Man On The Edge”, w warstwie tekstowej potępiający tak zwany wyścig szczurów).

Znajdziemy tutaj za to podróż w głąb ludzkiej duszy, z wyraźnym spenetrowaniem jej mrocznych zakamarków. Już sama okładka, tak daleka od tych kolorowych, komiksowych grafik, do jakich grupa zdążyła przyzwyczaić słuchaczy, zapowiada solidne zmiany – znany wszystkim Eddie poddany został tutaj lobotomii. Grafika ta może już bardziej kojarzyć się z mrocznymi wizjami z drugiej części filmu „Hellraiser”. Właśnie, jak to u Ironów bywa, mamy tutaj inspiracje filmem i literaturą, jednak nawet te są jakby z innego ujęcia – mamy więc „Czas Apokalipsy” w „Edge of Darkness”, „Imię róży” w otwierającym całość „Sign of the Cross” czy „Władców much” w (nomen omen) „Lord of the Flies”.

„The X Factor” to bardzo długi album (71 minut!) i dla wielu dotychczasowych fanów był wręcz nieprzyswajalny. Twardym orzechem do zgryzienia okazał się też wokal – Blaze śpiewa zupełnie inaczej niż Dickinson i nie ma się co oszukiwać – jego niski, basowy głos sprawdził się tylko na tej płycie, bo już kolejna „Virtual XI” do wybitnych osiągnięć formacji nie należy... Mimo wszystko lubię wracać do tej płyty.

Ponad cztery lata temu miałem okazję zobaczyć występ solowy Blaze'a w warszawskim klubie Progresja, na którym wykonał aż dwa utwory z „The X Factor” - „Lord of the Flies” oraz „Man On The Edge” i to utwierdziło mnie w przekonaniu że jednak dziesiąty album Iron Maiden naprawdę nie zestarzał się, a może i zyskał z czasem.