Na odsłuchu
12 osób
Moderatorzy:
    MarcinM

Ustawienia strony:

Widoczność: wszyscy
Publikować mogą: autorzy i obserwujący
Moderacja: po publikacji
RSS RSS
Zarejestruj się

29/12/13 od MarcinM
W temacie: Some Years After

Kraina snów Roberta Planta

Wspomnienie płyty "Dreamland"

Robert Plant - Dreamland (okładka) Robert Plant - Dreamland (okładka) (Mercury Records / http://en.wikipedia.org/wik...)

"Dreamland" to dla mnie wyjątkowy album w dyskografii jednego z czterech kapitanów Sterowca. Wyjątkowy dlatego, że był to pierwszy solowy album Planta jaki poznałem. Wyjątkowy też z innego powodu. Bo przecież niby mamy do czynienia z coverami i to często takimi, jakie fani rocka znają doskonale - bo i "Hey Joe", i "Darkness Darkness" The Youngbloods, i "Song to the Siren" Tima Buckley'a, i "One More Cup of Coffee" Boba Dylana... A jednak wszystkie te nagrania podane są w taki sposób, że trudno posądzić pana Roberta o pójście na łatwiznę.

 Jest to też pierwszy album nagrany z nową (wówczas) grupą - Strange Sensation. Nazwa idealnie oddaje klimat, jaki będzie nam towarzyszyć przez niespełna godzinę po odpaleniu "Dreamland". Zespół ten był nastawiony na wykonywanie cudzych kompozycji, co bardzo wówczas cieszyło Planta. Mówił że fascynujący jest fakt, że tu oto wychodzi na scenę z zespołem i nie wie, co tak naprawdę go dziś czeka.

Fani mogli przekonać się o tym 19 czerwca 2001 roku na Stadionie Gwardii, kiedy Plant ze swoją grupą supportował Stinga, promującego wówczas album "Brand New Day". W repertuarze faktycznie znalazły się same covery (w tym dwa covery Led Zeppelin, oczywiście - "Whole Lotta Love" i "Four Sticks"). Robert zrobił przyjemność polskiej publiczności także za sprawą koszulki:

Mogę wspomnieć, że album nominowany był do dwóch nagród Grammy, jednak naprawdę nie ma to absolutnie żadnego znaczenia. Plant nie musi nic już udowadniać. Tak teraz, jak i 11 lat temu, gdy "Dreamland" pojawił się na półkach sklepowych.

Płytę wypełnia pyszny psychodeliczny rock, przywodzący na myśl przełom lat 60/70. i wcale nie mamy tu do czynienia z odgrzewanym kotletem. Zresztą - sprawdźcie sami.