Na odsłuchu
12 osób
Moderatorzy:
    MarcinM

Ustawienia strony:

Widoczność: wszyscy
Publikować mogą: autorzy i obserwujący
Moderacja: po publikacji
RSS RSS
Zarejestruj się

30/09/13 od MarcinM
W temacie: Some Years After

"Dirt" - przykład płyty doskonałej

21 lat minęło od czasu, gdy w sklepach płytowych pojawiła się druga płyta Alice In Chains - "Dirt".

O zespole, o albumie, wreszcie o całej tzw. scenie grunge zostało napisane już chyba wszystko. Dziś trudno jednak powiedzieć, że etykietka oparła się próbie czasu - chyba mało który redaktor muzyczny (chyba że posiłkuje się głównie wikipedią albo myśli kwadratowymi schematami) powie: "grunge'owy Alice In Chains właśnie wydał nową płytę".
Jeśli już mowa o nowych albumach Alicji, to jakby one dobre nie były, nie da się zingorować faktu, że wraz ze śmiercią charyzmatycznego Layne'a Staley'a skończył się najlepszy okres twórczości formacji. Co prawda grupa dogorywała już za życia słynnego frontmana - coraz bardziej zatracający się w narkotykowym nałogu Layne separował się od kolegów, a ostatni wielki moment grupy to zagranie rewelacyjnego akustycznego koncertu w studiu MTV.

Płyty nagrane po reaktywacji grupy, z nowym frontmanem Williamem DuVallem "Black Gives Way to Blue" oraz "The Devil Put Dinosaurs Here" trudno uznać za porażkę, jednak przecież już ta ostatnia płyta zdradza pewne zmęczenie materiału. Nie będzie chyba przesadą stwierdzenie, że Jerry Cantrell i Layne Staley byli duetem w rodzaju Morrison-Manzarek, Jagger-Richards czy Daltrey-Townshend. Uzupełniali się wzajemnie, a efekty ich wspólnej pracy dziś stanowią już kanon ciężkiego grania, nie pozbawionego jednak ogromnego ładunku emocjonalnego.

"Dirt" stanowi chyba podręcznikowy przykład idealnej płyty, nie tylko Alice In Chains.

 

Album jest niezwykle równy, przy czym nie monotonny, a takie numery jak "Would", "Rooster", "Down In A Hole", "Angry Chair" czy "Them Bones" nie pozwalają wyjść z podziwu, że jak to możliwe, aby na jednej płycie upchnąć numery tak jednakowo doskonałe.

Tagi: muzyka