
7 osób
Widoczność: wszyscy
Publikować mogą: wszyscy
Moderacja: tylko niezaufani
Lubelski Koziołek
Było to w ostatnich latach XIII. wieku, kiedy mieszkańcy Lublina starali się dla swego grodu o prawa miejskie. Wiele lat trwało zanim udało się uzyskać promesę audiencji u Władysława Łokietka. Udało się to w końcu po obietnicach, że Lublinianie będą stronnikami księcia przy tłumieniu buntu mieszczan krakowskich.
Kilkuosobowa delegacja mieszczan udała się do Krakowa, gdzie zostali przyjęci przez władcę. Łokietek po wysłuchaniu mieszczan, a zwłaszcza ich opowieści o najeździe Tatarów, kiedy to podczas niszczenia miasta i mordowaniu mieszkańców w pobliskim wąwozie ukryło się kilka sierot, które przeżyły tylko dzięki kozie dającej im mleko.
Wzruszony opowieścią książę postanowił się zgodzić i nadać Lublinowi prawa miejskie. Zastanawiał się jedynie nad herbem. W nocy przyśniła mu się koza z opowieści delegatów. Rano wydał postanowienie, że w herbie Lublina ma być właśnie to zwierzę. Mieszczanie wspomnieli wtedy, że w okolicach Lublina znajdują się też winnice słynące ze wspaniałego wina, które to zresztą w darze przywieźli. Zachwycony smakiem trunku, książe nakazał by w herbie też znalazł się krzak wina.
Lubelscy mieszczanie po usłyszeniu tej radosnej nowiny postanowili świętować w pobliskim szynku. Spili się straszliwie a ich kabzy znacznie opustoszały. Okazało się, że mają zbyt mało pieniędzy na końcowy projekt i malunek u herbatora krakowskiego - Mikołaja. By wyjść z twarzą, zlecili wykonanie herbu jakiemuś podrzędnemu malarzowi. Odebrawszy dzieło z przerażeniem ujrzeli długorogiego capa obżerającego się liśćmi winogron.
Cóż było robić? Pełni lęku i obaw, że sprowadzą na rodzinne miasto hańbę, wracali do Lublina. Zdziwieni radością mieszczan, którzy ujrzeli herb nie wspomnieli o swym pijaństwie.
Ciekawostką jest, że wielu dopatruje się w postaci kozła z lubelskiego herbu diabelskich rogów. Czyżby to był kolejny epizod w histori miasta z tymi stworzeniami? A może w skład wyprawy wplątał się któryś z mieszkających w lubelskich podziemiach Czartów? Te pytania lepiej bez odpowiedzi zostawmy. Ja często bywam w tym mieście, więc nie chce się narażać. :D