8 osób
Widoczność: wszyscy
Publikować mogą: wszyscy
Moderacja: przed publikacją
Pańska skórka
Cmentarny smakołyk
Wszystkich Świętych i Zaduszki to święta coraz bardziej skomercjalizowane. Stragany ze zniczami, kwiatami, ale też słodyczami, obwarzankami i zabawkami (sic!). Do tego znicze na baterie, takie z diodami. Wisława Szymborska byłaby zachwycona, pasowałyby do jej kolekcji tandety. Aż żałowałam, że wczoraj nie zabrałam takiego, odwiedzając Cmentarz Rakowicki, gdzie jest pochowana.
To dlaczego pańska skórka powinna zostać, a wszystko inne wylecieć? Bo to lokalna tradycja. Sprzedawano ją już na początku XX wieku, jeszcze jako panieńską skórkę - pomagała na kaszel. Wcale nie była smakołykiem cmentalnym - kiedy tylko wyszła z aptek (podobno odkryto, że wcale nie pomaga na wspomniany kaszel), można ją było dostać na każdym rogu. Takie łakocie dla wszystkich. Dzisiaj spotkać ją można tylko przy cmentarzach w okresie Wszystkich Świętych, może na regionalnych targach. Tylko w Warszawie i okolicach. Malutkie biało-różowe kawałki zawinięte w biały papier. Wierzcie mi, więcej nie zjecie. Jeżeli w ogóle temu kawałkowi dacie radę. Ja męczyłam się kiedyś pół dnia.
Cukier, białka, trochę octu, może soku malinowego. Diabelnie słodka i twarda. Kilkadziesiąt lat temu podobno była bardziej aksamitna, delikatna (stąd też określana była panieńską). Niestety, receptura zmieniła się prawdopodobnie na gorsze. Ale i tak pańska skórka znajduje się na Liście Produktów Tradycyjnych.
W dzieciństwie babcia i mama mówiły mi, że pańską skórkę żują bezzebne babulinki i tak powstaje. Nie zachęciło mnie to do jej spróbowania i pewnie o to chodziło - to w końcu sam cukier, na którym można sobie połamać zęby. Ale i tak, kiedy tylko luby zawitał w moje rodzinne strony w okolicach Wszystkich Świętych, zaopatrzyłam go w papierowe zawiniątko. Bo tradycja. Raz w życiu można sobie pozwolić, szczególnie za złotówkę.
Dla ciekawskich - Kraków ma swoją cmentarną słodycz, miodek turecki.