
5 osób
Widoczność: wszyscy
Publikować mogą: wszyscy
Moderacja: tylko niezaufani
Tragedia indyjskich małżeństw
Nasze mylne przekonania co do aranżowanych ślubów w Indiach.
My ludzie Zachodu bardzo emocjonująco postrzegamy temat aranżowanych małżeństw. Zapewne dlatego, że tragedie powstające wokół tego tematu po prosu są emocjonujące - samobójstwa, ucieczki z domu, złamane serca, teściowe wylewające na swoje synowe kwas i kobiece łzy. Tak to wygląda tutaj, bo tylko takie informacje do nas dochodzą.
Tymczasem, gdy pojedzie się do Indii i porozmawia z młodymi ludźmi to przekonamy się, że w rozrachunku ogólnym tych tragedii jest stosunkowo niewiele. Młodzi ludzie będą mówić o tym ze spokojem, czasami wręcz z entuzjazem - zwłaszcza młodzi mężczyźni. Oni bywają wręcz zadwoleni, że rodzice zdejmują im z barków odpowiedzialność za znalezienie sobie żony. No bo przecież niełatwo jest znaleźć żonę, która odpowiadałaby nie tylko matce, ale i ojcu, i normom religijno-społecznym (odpowiednia kasta, odpowiednia pozycja społeczna).
Młodzi ludzie dają sobie czas - "jeżeli do 25 roku życia nie znajdę żony pozwolę moim rodzicom to zrobić", odpowiadali na moje pytania o aranżowane małżeństwa. "Ufam moim rodzicom i wierzę, że znajdą męża najlepszego dla mnie", kontynuowały dziewczyny.
Samo małżeństwo, gdy już dojdzie do skutku, niekoniecznie jest okupywane łzami i bólem złamanych serc. Widywałam wiele nowożeńców - uśmiechniętych, troszkę jeszcze nieśmiałych w obyciu, ale w jakiś sposób mających się ku sobie.
Widywałam też małżeństwa starsze stażem - oddane sobie, troszczące się o siebie, spokojne.
Ta pani chyba ma focha...
(Nomadem być)
