Kraków
4 osoby
Moderatorzy:
    Agata Mateusz

Ustawienia strony:

Widoczność: wszyscy
Publikować mogą: wszyscy
Moderacja: po publikacji
RSS RSS
Zarejestruj się

07/07/14 od Agata
W temacie: Wszystko i nic

"Mina" w Wieliczce

O włos od katastrofy

Jednym z głównych problemów i zagrożeń dla pracy kopalni jest woda. Zabezpieczanie przed dużymi wyciekami, pompowanie wody spod ziemi oraz przewidywanie obszarów zagrożonych zalaniem pochłania olbrzymią część energii i środków finansowych zakładów. Zagrożenie wodne ma szczególną wagę w kopalniach soli kamiennej. Sól ulega procesowi ługowania (rozpuszczania), a niezidentyfikowana pustka czy też właśnie napęczniała sól nasiąknięta wodą jak gąbka stanowi ogromne zagrożenie. W Wieliczce górotwór solny (czapy solne) izolowany jest od warstw wodonośnych jedynie przez otulinę gipsowo-iłową. Jeżeli zatem dojdziemy do takiej gipsowo-ilastej ściany, a za nią będzie olbrzymia bańka solanki, mamy problem.

Kopalnia soli w Wieliczce składa się z wielu komór wybranych do czysta z soli (te najbardziej znane i najpiękniej ozdobione udostępnione są turystom), połączonych ze sobą chodnikami, upadowymi czy poprzeczniami. Poprzecznię „Mina” na głębokości 175m wykopali na przełomie XIX i XX wieku Austriacy (Wieliczka znajdowała się w zaborze austriackim). Od początku wiedzieli, że jest to problematyczny teren, solanka co rusz przedzierała się zza ścian. W 1908 roku naruszyli otulinę gipsowo-iłową, a woda zaczęła się sączyć regularnie z niewielkim natężeniem 1-2 l/min. Nazwa „Mina” nie jest zatem przypadkowa. Wiadomo było, że ściana może eksplodować w każdym momencie. Wprowadzano szereg zabezpieczeń, a na początku 1992 roku zaplanowano i rozpoczęto przebudowę poprzeczni i jej wzmocnienie.  Wiązało się to z dużymi komplikacjami i problemami.

Usytuowanie zagrożonych obiektów i poprzeczni Usytuowanie zagrożonych obiektów i poprzeczni "Mina" (opracowanie własne M. Jabłoński, www.maps.google.pl)

Po szychcie w Wielki Piątek 13 kwietnia 1992 roku górnicy udali się do domów z zamiarem spędzenia spokojnych i rodzinnych świąt. Te święta takie jednak nie były. Późnym wieczorem rozdzwoniły się telefony alarmowe i wszystkich ściągnięto do zakładu. Poprzecznia puściła. Wdzierało się do niej nawet ponad 200 l/min czwartorzędowej wody o mocnym zasoleniu, z luźnym materiałem skalnym wypłukanym z soli. Pod znakiem zapytania stanęło 7 wieków podziemnej historii. Podjęto natychmiastowe prace w celu uratowania kopalni: budowano otwór studzienny (zwykłą studnię, która miała na celu zmniejszyć ciśnienie solanki na górotwór), kilka otworów badawczych (potem używanych również do pompowania wody) oraz tamę. Walka trwała kilka miesięcy, a jej postęp w dużej mierze zależał od aktualnych wyrzutów wody – były bardzo zmienne. Dodatkowo luźne skały zatykały pompy i studnie, czyniąc działania bezsensownymi. We wrześniu zdecydowano o zamknięciu kopalni, a z pomocą przyszły firmy zewnętrzne, które zastosowały nowoczesne i niespotykane wcześniej rozwiązania. Do grudnia udało się wstępnie opanować sytuację: część wody spuszczono grawitacyjnie do niższych pokładów, część wypompowano, a zabytkowej części kopalni nie groziło już bezpośrednie niebezpieczeństwo dzięki tamie wybudowanej z żywicy.

W kolejnych latach prowadzono dalsze działania zabezpieczające oraz monitorujące zachowanie okolicy „Miny”. W latach 1993-1994 wystąpiły co prawda kolejne wyrzuty wody z materiałem skalnym, ale nie zagroziły już kopalni tak bardzo, jak te pierwsze.

Częściowemu zniszczeniu uległy zabudowania wokół poprzeczni „Mina”. Zagrożone poczuło się całe miasto, nie było dokładnych informacji skąd spływa woda, które komory są puste, gdzie za moment przerwana zostanie ciągłość gruntu i wystąpi lej, taki sam jak na terenach krasowych.

Zagrożone tory, mur klasztorny i miasto Wieliczka w tle Zagrożone tory, mur klasztorny i miasto Wieliczka w tle (M. Jabłoński)

Największy strach wywołało wystąpienie niecki oraz lekkiego osuwiska na naprzeciwległym zboczu, gdzie znajduje się linia kolejowa Kraków-Wieliczka i (powyżej, na północ) zabytkowe Klasztor OO Reformatorów, Kościół pw. Św. Franciszka z Asyżu i okalający je wysoki kamienny mur. W krótkim czasie teren osiadł o 2 metry. Częściowemu zawaleniu uległ południowy mur, a przejazd pociągiem okazał się niemożliwy. Wiadomo było, że następnego potężnego wycieku XVI-wieczny klasztor może nie wytrzymać. Na szczęście, tak jak dla zabytkowej podziemnej części Wieliczki, katastrofę udało się powstrzymać na czas.

Zagrożony odcinek torów oraz klasztor OO Reformatorów w górze Zagrożony odcinek torów oraz klasztor OO Reformatorów w górze (M. Jabłoński)

Odcinek torów i muru, które ucierpiały najbardziej Odcinek torów i muru, które ucierpiały najbardziej (M. Jabłoński)

Po katastrofie zdecydowano o zdylatowaniu muru. Dzięki temu przy jakichkolwiek ruchach osuwiskowych czy osiadaniu uszkodzeniu ulegnie tylko jeden odcinek Po katastrofie zdecydowano o zdylatowaniu muru. Dzięki temu przy jakichkolwiek ruchach osuwiskowych czy osiadaniu uszkodzeniu ulegnie tylko jeden odcinek (M. Jabłoński)

Katastrofa wpłynęła jednak w olbrzymim stopniu na funkcjonowanie kopalni. Wieliczka jeszcze do 1996 roku posiadała koncesję na wydobycie soli, jednak od czasu „Miny” działalność jest prowadzona w mniejszym stopniu. Od 15 lat sól nie jest wydobywana, a powstaje tylko w wyniku utylizacji wody – woda wdziera się do kopalni zewsząd i gdzieś trzeba ją „wyrzucić”. Prawo nie pozwala na spuszczenie zasolonej wody (Wisła ma zasolenie 12g/l) do rzeki, trzeba ją więc uzdatnić. Solankę wypompowuje się do warzelni (działa nieprzerwanie od kilkuset lat), tam odparowuje i niesłoną już wodę spuszcza do Wisły. Produktem ubocznym jest... sól jadalna, ta sprzedawana w sklepie. Głupio byłoby ją wyrzucić, więc się ją sprzedaje. Niestety jest to bardzo małe, jak na możliwości kopalni, wydobycie - rzędu 16.000 ton rocznie. Przy aktualnie średniej cenie kilograma soli około 70 groszy, to zaledwie 11 milionów przychodu, a odjąć od tego należy koszty dostawy, pakowania, sprzedaży, marże. Można więc przyjąć, że sól wielicka istnieje już tylko symbolicznie. Dla porządku: z 1 metra sześciennego dobrej solanki otrzymuje się nawet 500 kg soli.

Ponad stuletnia warzelnia soli działa już bardzo symbolicznie Ponad stuletnia warzelnia soli działa już bardzo symbolicznie (M. Jabłoński)