Kraków
4 osoby
Moderatorzy:
    Agata Mateusz

Ustawienia strony:

Widoczność: wszyscy
Publikować mogą: wszyscy
Moderacja: po publikacji
RSS RSS
Zarejestruj się

23/09/14 od Agata
W temacie: Gdzie jeść

Boogie Truck – burgery pełną gębą

Może jestem już passe, bo burgery dawno przestały być modne. Może tak jest wszędzie indziej, ale na pewno nie w Krakowie, gdzie burgerownie – stacjonarne i food trucki – nadal rosną jak grzyby po deszczu. I bardzo dobrze, bo przeważnie to świetne, świeże jedzenie w stylu slow food. Na jesieni i w zimie pewne te mobile cudeńka znikną, a może się mylę i będziemy się cieszyć naprawdę dobrym ulicznym jedzeniem dłużej? Fajnie by było móc próbować coraz to nowych burgerów z Boogie Truck, bo znają się na rzeczy.

Urocza żółta furgonetka stoi na skwerze Judah, razem z innymi pomysłami na uliczne jedzenie. W środku uśmiechnięci właściciele, za witryną widać całkiem spore panini (do spróbowania następnym razem) i oryginalne lemoniady. Burgerowe menu wypisane kredą, w cenach od 15 do 18 złotych. Od samego początku jest dobrze, bo zostałam zapytana, jak wysmażone chcę mięso. Po ok. 20 minutach dostałam zawiniętego w biały papier burgera z gorgonzolą, rukolą i całą masą warzyw. Tajemnica dobrego burgera to nie tylko porządny kawał mięsa – tutaj było bez zarzutu – ale też bułka. Jeśli jest kiepska, to nawet świetne mięso nie pomoże. Bulka w Boogie Truck jest jak należy, nie zapychająca, ewidentnie świeża, lekko chrupiąca, nie maskuje smaku całości, ale też nie jest nijaką koniecznością. Tego samego nie można powiedzieć na pewno o pewnej burgerowni na stadionie Cracovii, gdzie mimo całkiem przyzwoitej wkładki, bułka popsuła wszystko.

Gorgonzola z rabarbarową lemoniadą Gorgonzola z rabarbarową lemoniadą (Mateusz J.)

Porcja z gorgonzolą wcale nie wydawała się duża, sądziłam, że za bardzo się nie najem. Oczywiście się myliłam, taki burger to jednak solidny obiad. Ostry ser wspaniale komponował się z pomidorami i dobrze doprawionym mięsem, a charakterystyczna w smaku rukola była miłym dodatkiem. Warzyw było sporo, martwiłam się, że smak mięsa w nich zniknie, na szczęście wybijał się tak, jak powinien. Burgera nieco ciężko było jeść, jak to zwykle bywa – ręce całe umazane. Podsumowując – jeden z najlepszych burgerów, jakie udało mi się jeść w Krakowie (a trochę ich było, będzie jeszcze więcej). Trzeba się spieszyć, bo kto wie, czy sympatyczna ekipa będzie karmić też w zimę…? Byłoby sympatycznie, bo prócz serwowania fajnego jedzenia, równie fajnie się prezentują, co można zobaczyć na ich facebookowym profilu

Więcej zdjęć konsumpcyjnych nie posiadam, było za dobre, żeby robić zdjęcia. I jeszcze by wystygło!