
6 osób
Tematy strony:
Jednym zdjęciem
Ustawienia strony:
Widoczność: wszyscy
Publikować mogą: wszyscy
Moderacja: po publikacji
Widoczność: wszyscy
Publikować mogą: wszyscy
Moderacja: po publikacji
RSS
RSS
14/11/14
od pioter
Z Peso da Régua do Vesúvio
Douro z okna pociągu
Dwa dni to stanowczo za mało, żeby poznać Douro. Nawet nie mówię o ludziach, kulturze, zabytkach. Na samo przejechanie długiego na ponad sto i szerokiego na kilkadziesiąt kilometrów regionu i zwiedzenie najciekawszych jego zakątków trzeba mieć o wiele więcej czasu. Zwłaszcza że widoki są przepiękne i nieraz nie sposób nie zatrzymać się i nie popatrzeć (o urodzie Douro pisałem w notatce Krajobraz Douro). Żeby je choć w części zobaczyć, najlepiej wynająć samochód, można też przejechać pociągiem wzdłuż rzeki bądź popłynąć statkiem wycieczkowym.
Pierwszego dnia skorzystałem z samochodu (jedyna w okolicy wypożyczalnia jest w Peso da Régua, dlatego też tam wynająłem pokój w hotelu - w niedrogim i godnym polecenia Residencial Columbano). Mimo że przed wyjazdem dobrze przestudiowałem mapy i wydawało mi się, że szybko dotrę do interesujących miejsc, to i tak swój plan zrealizowałem jedynie w niewielkiej części.
Drugiego dnia wsiadłem w pociąg. Klasyczna trasa wycieczkowa zaczyna się w Peso da Régua i kończy w Pocinho. Na stację docelową wybrałem jednak Vesúvio przed Pocinho. Raz że ładna nazwa, dwa że znajduje się tam jedna z najsłynniejszych "quintas", dziś należąca do brytyjskiej rodziny Symingtonów.
Okazało się, że z pociągu można całkiem wiele zobaczyć. Co prawda nie ze szczytów gór wznoszących się kilkaset metrów nad taflę rzeki, a tylko z jej brzegów, ale mimo to widoki okazały się fascynujące. Jeśli będziecie w Douro, koniecznie sprawdźcie. Jazda nie trwa długo, nieco ponad godzinę, a bilet kosztuje mniej niż wynajęcie samochodu (jest też o wiele droższa kolejka zabytkowa, ja jechałem tą najzwyklejszą).
Pociąg zakręca wraz z licznymi zakolami rzeki, nieraz przebija skały w tunelach. Za oknem pojawiają się i znikają kolejne wzgórza, tarasy winnic, od czasu do czasu urocze wioski i posiadłości.
Za Pinhão krajobraz robi się coraz bardziej dziki, mniej jest winnic, więcej urwistych skał:
W końcu Vesúvio, które okazało się... pustkowiem. Z jednej strony strome wzniesienia z rzędami winorośli, z drugiej schowany między nasyp i rzekę pałacyk Symingtonów. I właściwie nic więcej.
Słońce paliło niemiłosiernie. Czas sjesty nie był dobry na odwiedziny posiadłości. Poszedłem w górę zwiedzić winnice. Wśrod nich młoda plantacja, z której kiedyś powstaną zapewne kolejne Quinta do Vesuvio Vintage Port:
W drodze powrotnej podobne widoki, podobne wrażenia. Piękna trasa. Polecam! :-)
Powiększ
Mówi się o tym we wpisach (lub komentarzach do nich):
Notatki o podobnych miejscach: