Krajobraz wina
6 osób
Moderatorzy:
    pioter

Ustawienia strony:

Widoczność: wszyscy
Publikować mogą: wszyscy
Moderacja: po publikacji
RSS RSS
Zarejestruj się

Od Traktatu Methuena do "buntu pijaków"

Powstanie pierwszej apelacji wina

Zbiory winogron w roku 1755 w regionie Douro były słabe, a wino z nich wyprodukowane wyjątkowo podłe. Co prawda już od dłuższego czasu na nieźle prosperującym biznesie winiarskim w Porto kładła się cieniem coraz gorsza jakość wina, ale tak źle jak w 1755 roku jeszcze nie było. Doszło do tego, że kupcy z Vila Nova de Gaia przestali w ogóle przyjmować wino od plantatorów z Douro. A jeszcze niedawno wydawało się, że tak dobrze ułożonemu w ciągu ostatnich dekad interesowi nic nie może zagrozić. Zwłaszcza po roku 1703, kiedy została podpisana umowa między Anglią i Portugalią, tzw. "Traktat Methuena", w którym Anglicy zobowiązali się do preferencyjnego traktowania wina z Portugalii (miało być obciążone mniejszym cłem niż wino importowane z Francji) w zamian za otwarcie dla produktów angielskiego przemysłu rynku portugalskiego. Dla zacofanej i borykającej się z wieloma problemami Portugalii współpraca z Brytyjczykami dawała impuls do rozwoju, a Anglii zapewniała zbyt na wełnę i tkaniny. Powodzenie wymiany zachęcało kupców angielskich do zakładania w Vila Nova de Gaia faktorii handlowych, a Portugalczyków do obsadzania winoroślą kolejnych wzgórz Douro. 
 
Beczki z porto ładowane na barcos rebelos. Poplyną z Douro do Vila Nova de Gaia (współczesne azulejos). Beczki z porto ładowane na barcos rebelos. Poplyną z Douro do Vila Nova de Gaia (współczesne azulejos). (pioter/bywajtu.pl)
 
Wzmacniane porto stało się ulubionym trunkiem Brytyjczyków. Żeby zaspokoić rosnący popyt, produkowano coraz więcej wina, nie zawsze dobrej jakości. Często dochodziło do jego fałszowania przez dodawanie cukru albo soku z czarnego bzu dla poprawy koloru. Do produkcji porto używano też tańszego wina pochodzącego z innych regionów niż Douro. Coraz więcej wina marnej jakości zalegało w magazynach Vila Nova de Gaia, którego nie można było sprzedać. Sytuacja pogarszała się latach słabych zbiorów, gdy trudniej było osiągnąć lepszą jakość wina. Tak było też w 1755 roku. Brytyjczycy, obawiając się trudności ze zbytem złego wina, postanowili nie skupować go w tym roku. Co więcej, wystąpili z ultimatum do producentów, w którym zażądali podjęcia działań dla poprawy jakości. Plantatorów z Douro postawa Brytyjczyków rozwścieczyła. Zwrócili się o pomoc do premiera Portugalii - markiza de Pombal.
 
Markiz de Pombal na azulejos w Peso da Régua Markiz de Pombal na azulejos w Peso da Régua (pioter/bywajtu.pl)
 
Markiz był wówczas najmocniejszą osobą w państwie, niepodzielnie sprawował władzę w duchu oświeceniowego absolutyzmu, reformował kraj i rozprawiał się bezwzględnie z przeciwnikami. O jego sile niech świadczy fakt, że niedługo potem, w 1759 roku, doprowadził do usunięcia z Portugalii potężnego i wpływowego zakonu jezuitów. Tymczasem jednak markiz zajęty był odbudową stolicy po kataklizmie trzęsienia ziemi, w wyniku którego prawie cała Lizbona legła w gruzach. Mimo to szybko odpowiedział na apel plantatorów. Była okazja, by zmniejszyć wpływy Brytyjczyków w państwie i jednocześnie wzmocnić władzę rządu. W celu zażegnania kryzysu powołał kontrolowaną przez rząd spółkę "Companhia Geral da Agricultura dos Vinhos do Alto Douro" zrzeszającą producentów wina z Douro. Spółka miała reprezentować ich interesy wobec Brytyjczyków i dbać o jakość wina. Jednocześnie wprowadził regulacje dotyczące uprawy i produkcji porto. Określały one precyzyjnie, z jakich siedlisk może pochodzić wino na porto oraz metody, jakimi może być robione. Uważa się, że w ten sposób Pombal utworzył pierwszą na świecie apelację wina definiującą prawnie chroniony obszar jego uprawy oraz warunki, jakie musi ono spełniać, by móc nosić jej nazwę. 
 
Pombal określił też ceny minimalne i maksymalne dla wina z Douro, co spowodowało wzrost cen już w następnym roku, oraz dał "Companhii" prawo arbitrażu we wszelkich sprawach spornych między producentami i eksporterami porto. Nie mogło to się podobać ani Brytyjczykom, ani ludziom żyjącym z wina, lecz nie należącymi do "Companhii" - drobnym producentom i przede wszystkim oberżystom w Porto sprzedającym tańsze wino. Na reakcje tych ostatnich nie trzeba było długo czekać. W ostatkowy wtorek 23 lutego 1757 roku jawnie wystąpili przeciw nowemu prawu. W mieście wybuchły zamieszki nazwane potem "buntem pijaków" (Revolta dos Borrachos), podczas których podpalono siedzibę "Companhii". Buntownicy skandowali "Viva El Rei! Viva o povo! Morra a Companhia!" ("Niech żyje król! Niech żyje lud! Śmierć Spółce!"). Pombal wprowadził do Porto wojsko, które szybko zaprowadziło porządek. Zginęło kilkadziesiąt osób. Prowodyrów ukarano. Powieszono 17 z nich, kilkudziesięciu skazano na galery bądź wygnanie do Afryki.  
 
 

Mówi się o tym we wpisach (lub komentarzach do nich):