
6 osób
Tematy strony:
Jednym zdjęciem
Ustawienia strony:
Widoczność: wszyscy
Publikować mogą: wszyscy
Moderacja: po publikacji
Widoczność: wszyscy
Publikować mogą: wszyscy
Moderacja: po publikacji
RSS
RSS
Modernizm austriackich winiarni
Pamiętam zdziwienie znajomych w austriackim wine barze wyglądającym jak nowoczesne bistro. "A gdzie stare beczki i w ogóle klimat winiarni?" - pytał kolega. Rzeczywiście, miejsce kojarzyło się raczej z bufetem na dyskotece. Jaskrawe neony sugerowały, że serwuje się tam raczej kolorowe drinki, a nie wino. Bo wino to przecież tradycja. Ale w Austrii coraz częściej tej tradycji nadaje się nowoczesny, a nawet nieraz bardzo nowoczesny wygląd. Widać to nie tylko w wine barach, lecz również na wielu etykietach tamtejszych win, w winiarniach i w architekturze winiarskich posiadłości.
O tej architekturze dwa słowa i kilka zdjęć.
Na tle habsburskiej prowincji i jej rustykalnego baroku modernistyczne winiarnie z betonu i szkła wyglądają jak iPad wśród liczydeł. Co ciekawe - przynajmniej na moje oko - wcale nie powodują jakiegoś zgrzytu estetycznego. Mimo prostych geometrycznych kształtów charakterystycznych raczej dla architektury miejskiej i przemysłowej inspirowanej pragmatyczną szkołą niemieckiego Bauhausu, całkiem nieźle wpisują się w otaczające je wiejskie krajobrazy. Przykładem niech będzie ten nowy pawilon F.X. Pichlera w Wachau:
Posiadłość F.X Pichlera
(pioter)
Posiadłość F.X Pichlera
(pioter)
Pokazana na zdjęciach część budynku służy do degustacji i sprzedaży wina. Oszklenie jej z trzech stron dało niezwykły efekt przezroczystości i wrażenie zintegrowania całej konstrukcji z krajobrazem. Można by wymyślić lepsze miejsce dla spróbowania doskonałych rieslingów i grünerów z okolicznych tarasów? Kto zna wina Pichlera, wie, o czym mówię :-)
Albo winiarnia Erwina Sabathi ze Styrii wbudowana (dosłownie) w stok winnicy:
Króluje tu beton, z zewnątrz na prawie całej powierzchni ścian pokryty ciemnym drewnem. Ta drewniana elewacja współgra z lesistym krajobrazem Styrii, budzi też skojarzenia z dębowymi beczkami używanymi przy produkcji wina. Jedynie przy wjeździe do piwnic betonowa konstrukcja (na zdjęciu mocno przerysowana) pozostaje odsłonięta, dzięki czemu część gospodarcza zostaje wyraźnie zaznaczona.
I na koniec przykład z Kamptal - "Black box" Freda Loimera. Modernistyczny minimalizm został tu doprowadzony do granic. Od strony ulicy budynek wygląda jak czarne pudło z jednym zaledwie oknem i to w dodatku umieszczonym nietypowo, bo na krawędzi jednej ze ścian. Mimo tej oszczędności i czarnego koloru winiarnia jakoś współgra z wiejskimi kolorowymi domkami, przy których stanęła. Nic w niej nie koresponduje z nimi, ale może właśnie dzięki temu kontrastowi okoliczne domki i Black Box oddziałują na siebie nie tworząc dysonansu.
Winiarnia Freda Loimera
(pioter)
***
Wróćmy jeszcze do wine baru, od którego ta notatka się zacząła. Poczęstowano nas w nim doskonałym winem, które pochodziło z butelki zamykanej zwykłą blaszaną zakrętką, a nie szacownym, tradycyjnym korkiem. Po podróży po autriackich winnicach wcale mnie nie dziwi, że to chyba właśnie Austriacy spośród europejskich winiarzy najczęściej rezygnują z korkowania wielu swoich win. W dzisiejszej Austrii smak chodzi często w parze z pragmatyzmem.
Powiększ
Mówi się o tym we wpisach (lub komentarzach do nich):
Notatki o podobnych miejscach: