
6 osób
Tematy strony:
Jednym zdjęciem
Ustawienia strony:
Widoczność: wszyscy
Publikować mogą: wszyscy
Moderacja: po publikacji
Widoczność: wszyscy
Publikować mogą: wszyscy
Moderacja: po publikacji
RSS
RSS
13/09/16
od pioter
Kazimierskie Winobranie 2016
7 zdjęć
Podobnie jak w najbardziej malowniczych regionach winiarskiej Europy również i tu mamy rzekę meandrującą w dolinie, schodzące do niej wzgórza, urocze zabytkowe miasteczko z licznymi restauracjami i knajpkami, stare kościoły i ruiny zamków. Winnic jednak jest tu niewiele, zazwyczaj są małe i poukrywane gdzieś między gospodarstwami i innymi uprawami. Ale i te starczają, żeby okolice Kazimierza Dolnego i w ogóle cały obszar Małopolskiego Przełomu Wisły uznać za jeden z najważniejszych w Polsce. Na jego renomę pracują zapaleńcy, którzy przed dwoma dekadami zaczęli odnawiać lokalne tradycje winiarskie po zupełnym ich upadku w latach powojennych. Ich sukces oraz rosnące zainteresowanie polskim winem spowodowały, że przyłączyli się do nich kolejni i liczba nasadzeń winorośli zwiększała się z roku na rok.
Z niektórymi lokalnymi winami mogłem zapoznać się podczas niedawnej degustacji zorganizowanej przez Stowarzyszenie Winiarzy Małopolskiego Przełomu Wisły na zamku w Kazimierzu. Były to prawie wyłącznie wina z mrozoodpornych szczepów hybrydowych (krzyżówki winorośli szlachetnej Vitis vinifera z innymi gatunkami), z białych najwięcej chyba z Solaris, a z czerwonych z Regenta i Rondo, jednakże oprócz nich były też wina z wielu innych szczepów. Czuć, że winiarze z Przełomu Wisły wciąż jeszcze poszukują odpowiednich odmian dla swoich siedlisk. Rezultaty, jakie osiągają, są bardzo różnorodne, wina z tego samego szczepu i podobnej zawartości cukru resztkowego mogą się istotnie różnić w zależności od tego, od jakiego winiarza pochodzą. Trudno tu chyba jeszcze mówić o jakimś wyraźnym stylu regionu. Mnie bardziej podobały się wina białe, niektóre miały nawet ładną kwasowość harmonijnie połączoną z odrobiną słodyczy. Inna sprawa, że upał, jaki panował tego dnia w Kazimierzu, nie sprzyjał degustowaniu, zwłaszcza, że poza wyjątkami winiarze nie byli przygotowani na taką sytuację i serwowali wina nieschłodzone.
W tej temperaturze świetnie smakowały za to winogrona uprawiane nie na wino, lecz do jedzenia. Na jednym ze stoisk był wybór świeżutkich gron z chyba kilkunastu szczepów, pycha za niezłą cenę 6 złotych za kilogram. Co innego ceny win, te były rzędu 40-60 złotych za butelkę, drogo, ale są to wszak wina z niewielkich winnic i produkowane w niewielkich ilościach. Dzięki swojemu lokalnemu charakterowi wzbogacają przy okazji walory turystyczne i kulinarne regionu. Już teraz są kolejną atrakcją i tak przecież niezwykle atrakcyjnego miejsca. Spoglądając na okoliczne krajobrazy i degustując tutejsze wina aż się prosi o więcej!
Powiększ
Notatki o podobnych miejscach: