bywajtu

Mi najbardziej podoba się segment Martina Scorsese. Podejrzewam, że muzyka w tle robi swoje. ;-) A w scenie Kubricka brakuje mi tylko gościa z siekierą a la Jack Nicholson w Lśnieniu (ktoś musiał ściąć tę choinkę, co nie?).

Ja mam straszny sentyment do Wesa Andersona - pewnie za "Fantastycznego Pana Lisa", choć akurat jego segment jest bardziej zrobiony na "Kochanków z księżyca".

A propo siekiery - ostatnio Agata rzuciła epickim tekstem w notatce o zwyczajach wigilijnych:
"Nic tak nie buduje świątecznego nastroju, jak siekiera pod stołem".

Już tyle razy słyszałam o "Kochankach z Księżyca" rzucanych gdzieś mimochodem podczas rozmowy, że chyba się skuszę. Obsada zachęca, zwłaszcza Edward Norton. :-)

Dokładnie - mnie na ten film skusiły dwie rzeczy - reżyser i właśnie Edward Norton.

Swoją drogą mam trochę wrazenie, że Norton trochę taki Brad Pitt mojego pokolenia. Ostatnio na "pasterce", w dość sfeminizowanym gronie na hasło "E.N." wszystkie dziewczyny sie ozywiły i zaczeły wymieniac po kolei filmy w których zagral i kłócić się w którym był najlepszy (czyt. najlepiej sie prezentował). Dla mnie wygrywa rolą w Fight Club.

No Fight Club to w ogóle znajduje się u mnie na liście top 5. A skoro jest Bradem Pittem Twojego pokolenia to można by uznać, że w tym filmie występuje dwóch Bradów Pittów. :-) U mnie jednak Norton dużo zyskał jak zobaczyłam go w American History X.

Pozwól ze rzucę sucharem - "Co jest lepsze od jednego Brada Pitta? Dwóch Bradów Pittów :)" no i taki własnie jest ten Fight Club

Widzisz - a ja z kolei kolejny raz słyszę, że powinnam zobaczyć American History X (motyw tego filmu tez pojawił się na "pasterce" w kontekscie Nortona - obok Lęku Pierwotnego). Więc chyba pora nadrobic zaległosci. A skoro świąteczna aura sprzyja, więc moze się skuszę.