Klatka po klatce
7 osób
Moderatorzy:
    AgnesO

Ustawienia strony:

Widoczność: wszyscy
Publikować mogą: wszyscy
Moderacja: tylko niezaufani
RSS RSS
Zarejestruj się

24/01/14 od MarcinM
W temacie: Dziesiąta muza

Riz Ortolani

25.03.1926-23.01.2014

Włosi mieli rozmach. W najlepszym okresie swojego kina gatunkowego, zwanego często krzywdząco kinem klasy B, kręcili (głównie w latach 70.) kilkaset filmów rocznie. Były to zarówno komedie, spaghetti westerny, poliziottesco (kino policyjno-gangsterskie), giallo (krawe kryminały), jak i horrory, filmy sandałowe (tzw. peplum, rzecz dzieje się w antyku, wszyscy zasuwają w tunikach, togach i sandałach) i cała masa exploitation. Z powodu pojawiających się pytań: "co to właściwie jest to eksplojtejszyn?” spieszę z wyjaśnieniem – był to filmy brutalne, filmy często uznawane za niemoralne i prezentujące postawy dalekie od norm etycznych, często kręcone „na kolanie”, rażąco amatorskie, ale jednocześnie to z tego gatunku korzystali tacy twórcy jak Tarantino (o czym już wielokrotnie wspominałem), Rodriguez czy nie tak dawno Scott Sanders, który sięgnął po spuściznę blaxploitation (filmy kręcone dla afroamerykańskiej społeczności w USA, stereotypowe, często rozkosznie wynaturzone i przez to naprawdę śmieszne) tworząc swojego „Black Dynamite”...

Riz Ortolani Riz Ortolani (fot. Kronos Records (press shot) / http://www.kronosrecords.co...)

Po tym przydługim wstępie chciałbym przybliżyć postać jednego z twórców muzyki filmowej, który właśnie dziś opuścił nasz padół łez. Riz Ortolani urodził się 25 marca 1926 roku w gminie Pesaro (środkowe Włochy). Był najmłodszym z sześciorga rodzeństwa. Ojciec Riziera, miłośnik opery, zadbał o muzyczne wykształcenie syna i wysłał go do szkoły muzycznej, którą przyszły kompozytor ukończył w wieku 19 lat. W wieku 22 lat nasz Ortolani występował jako pianista na potańcówkach w Rzymie (tym samym zasmakował życia w wielkim mieście), by później awansować do roli aranżera w orkiestrze radiowej. Ortolaniemu nie była obca nowoczesna muzyka – we wczesnych latach 50. występował jako jazzman ze swoim bandem.

W drugiej połowie lat 50. Riz Ortolani występował jako dyrygent w prestiżowych amerykańskich nocnych klubach, takich jak Ciro's w zachodnim Hollywood.

Na poważnie przygodę z muzyka filmową zaczął w 1962 roku i od razu z grubej rury. Po powrocie do rodzinnych Włoch skomponował muzykę do „Mondo Cane” („Pieski świat”) - paradokumentalnego filmu, który rozpoczął tak zwany nurt mondo, czyli filmy ukazujące prawdziwą śmierć. Należy zaznaczyć że „Mondo Cane” to już dziś klasyka kina i nie jest aż tak szokujący, jak późniejsze, mocno zwyrodniałe filmy tego typu. Należy zaznaczyć że motyw z filmu, zatytułowany „More”, przyniósł Ortolaniemu nagrodę Grammy oraz nominację do Oscara.

Riz Ortolani, jak na włoskich kompozytorów przystało, sam pewnie nie wiedział do ilu filmów skomponował muzykę, a już z całą pewnością nie miał dokładnych informacji, w ilu filmach jego kompozycje zostały wykorzystane.

Warto z pewnością wspomnieć o kultowej włoskiej komedii Dino Risiego „Il Sorpasso” („The Easy Life”) oraz o zupełnie nie komediowych „Non si sevizia un paperino” ("Don't Torture A Duckling") Lucio Fulciego,  „La casa sperduta nel parco” („House on the Edge of the Park”) i (przede wszystkim!) „Cannibal Holocaust” w reżyserii Ruggero Deodato.

Jego muzykę można też usłyszeć w takich produkcjach jak „Django Unchained”, „Bękarty Wojny” Tarantino, „Drive” Nicolasa Windinga Refna, czy też w obu częściach „Kill Billa” (znów w reżyserii poczciwego Quentina).

W zasadzie dość jasno wynika z mojej notatki, że Ortolani, niezwykle utalentowany twórca, dał się poznać głównie za sprawą muzyki tworzonej do kina gatunkowego, tym samym stając się postacią kultową wśród fanów szeroko pojętego kina exploitation.

Nic więc dziwnego, że dziś ta właśnie internetowa nisza pochyliła się nad smutnym faktem opuszczenia naszego świata przez wiekowego kompozytora. Ja się dołączam i chylę czoła, Panie Ortolani.