Klatka po klatce
7 osób
Moderatorzy:
    AgnesO

Ustawienia strony:

Widoczność: wszyscy
Publikować mogą: wszyscy
Moderacja: tylko niezaufani
RSS RSS
Zarejestruj się

06/11/13 od MarcinM

Konflikt tragiczny

"Pozwól mi wejść" Matta Reevesa

"Pozwól mi wejść" (plakat filmowy)

"Pozwól mi wejść” w reżyserii Matta Reevesa to remake i trochę reinterpretacja szwedzkiego filmu grozy z 2008 roku. Dlaczego reinterpretacja? Otóż w oryginale mamy niby tę samą historię przyjaźni dwóch dzieciaków, którzy z dwóch powodów nie przystają do otoczenia, w którym przyszło im egzystować.

Pierwszy powód to taki, że Owen jest szkolnym pośmiewiskiem - chłopak jest bity i poniżany przez kolegów, a kiepskiej sytuacji wcale nie poprawia to, że wychowuje się w rozbitej rodzinie.

Abby, jego koleżanka z podwórka, ma nieco mniej życiowy problem - jest po prostu wampirem, skazanym na bycie wiecznym łowcą, który budzi się tylko po zachodzie słońca.

Opiekun Abby, jak by się mogło zdawać jej ojciec, okazuje się być łącznikiem między światem żywych i nieumarłych. Pomaga dziewczynce zdobywać krew, oczywiście uciekając się do metody ostatecznej. Nie jest mu z tym dobrze, ale przez lata zdążył przywyknąć do tego ciężaru, bo gdy poznał Abby, był tak samo młodym chłopcem, jak nasz bohater – Owen.

Myślę że rozwinięcie i unaocznienie strasznej prawdy, za pomocą pokazania w remake'u archiwalnych fotografii opiekuna, gdy ten był jeszcze dzieciakiem, niejako scala jego postać z postacią Owena. Bo właśnie Owen, który odnajduje w dziewczynce przyjaźń oraz obdarza ją najczystszym uczuciem miłości, być może w przyszłości skończy tak, jak nieszczęsny opiekun, który ostatecznie popełnia samobójstwo (bądź uzyskuje od swojej ukochanej Abby akt łaski, to już kwestia interpretacji). Prawie że jedna i ta sama postać, uwikłana w zasadzie w konflikt tragiczny - żyć w świecie, który cię wyniszcza psychicznie i fizycznie, czy wejść w świat, który i tak kiedyś cię zabije?

No właśnie, kto za tym stoi? Bóg raczy wiedzieć. Na pewno nie Abby, która, mimo silnego instynktu przetrwania, nie jest postacią interesowną. Na dobrą sprawę dwoje bohaterów szuka bliskości, która, paradoksalnie, wiąże się ze strasznymi konsekwencjami i znów przed oczami pojawia mi się wizja młodego opiekuna na starych zdjęciach w kolorze sepii. Niby jedna krótka scena, a tak zmieniająca mój odbiór „Pozwól mi wejść”.

Polecam fanom wciągających i posępnych historii oraz tym, którzy tęsknią za starym filmowym wizerunkiem wampira-samotnika, skazanego na wieczną tułaczkę pod osłoną nocy.