
13 osób
Tematy strony:
Kroniki techniki
Domy, drogi, miasta
Wojna i cywilizacja
Plemiona, narody, imperia
Biohistoria
Prawa i obyczaje
Polska nowoczesna, Polska zacofana
Czas człowieka
Ustawienia strony:
Widoczność: wszyscy
Publikować mogą: autorzy
Moderacja: po publikacji
Widoczność: wszyscy
Publikować mogą: autorzy
Moderacja: po publikacji
RSS
RSS
Nie od razu Łódź zbudowano
O łódzkich fabrykantach
W notatce o początkach przemysłowej Łodzi wspomniałem o pomocy, jaką rząd Królestwa Polskiego oferował startującym w Łodzi przedsiębiorcom. Jednak pionierom wcale nie powiodło się tak, jak można by przypuszczać. Przykładem są losy pierwszej łódzkiej manufaktury, tzw. "Domu Kopischa". Żadnemu z pierwszych właścicieli nie udało się uczynić z niej dobrze prosperującego przedsiębiorstwa. Ani saksończykom Karlowi Mayowi (dbał bardziej o swój istniejący już zakład w Warszawie) i Danielowi Illowi (jego produkty były marnej jakości), ani wrocławianinowi Augustowi Potempie (wziął rządową pożyczkę, ale nie zrealizował obietnic rozbudowy zakładu). Dopiero czwartemu właścicielowi - Tytusowi Kopischowi - udało się rozwinąć zakład, ale nie na długo (popadł w ruinę podczas Powstania Listopadowego, gdy Kopisch przebywał zagranicą).
Podobnych przykładów można wymienić więcej. Łódź dla wielu okazała się zbyt trudna, wielu też nie miało po prostu szczęścia. Popatrzmy jednak, jak do swoich sukcesów dochodzili ci najwięksi: Ludwik Geyer, Karol Scheibler i Izrael Poznański.



W 1854 roku wydzierżawił od miasta tereny przy Wodnym Rynku i tam za zaoszczędzone pieniądze oraz posag żony wybudował fabrykę. Jego przedsiębiorstwo szybko się rozrastało. Scheibler był bardzo pracowity (do fabryki przychodził już o 5 rano), ale okazał się też mistrzem w wykorzystywaniu okazji. Najważniejsza nadarzyła się podczas "głodu bawełnianego" spowodowanego zatrzymaniem dostaw z Ameryki ogarniętej Wojną Secesyjną. W odróżnieniu od innych przedsiębiorców Scheibler zgromadził przed kryzysem ogromne zapasy surowca. Dzięki temu mógł nie tylko zachować ciągłość produkcji we własnych zakładach, lecz również odsprzedać część zapasów swoim konkurentom z kilkakrotnym przebiciem. W następnych latach wykupywał kolejne posiadłości, m.in. Księży Młyn, na którym zbuduje kompleks fabryczny. Staną tam ogromne hale, między innymi czterokondygnacyjna, długa na 200 metrów zmechanizowana przędzalnia wyposażona w 70000 wrzecion, oraz nowoczesne jak na tamte czasy domy dla pracowników, tzw. famuły. Robotnicy płacili w nich czynsz z 50% zniżką. "Pakiet socjalny", jaki oferowało pracownikom przedsiębiorstwo Scheiblera, był zresztą szerszy, obejmował możliwość zakupów żywności po cenach hurtowych w przyfabrycznych sklepach, kształcenie dzieci szkole elementarnej, a potem również opiekę w szpitalu wybudowanym na terenie kompleksu.

Scheibler zasłynął też z działalności filantropijnej, finansował instytucje edukacyjne i kulturalne, kościoły i przytułki dla bezdomnych, fundował stypendia dla zdolnej młodzieży. Zakładał banki i inwestował w infrastrukturę miasta. Aż trudno uwierzyć, że Władysław Reymont miał właśnie na nim wzorować postać Hermana Bucholca w "Ziemi obiecanej" - niesympatycznego i bezwzględnego przemysłowca, który z pogardą odnosi się do pracowników. Zobaczcie ciekawy film o Scheiblerze.


Powiększ
Mówi się o tym we wpisach (lub komentarzach do nich):
Notatki o podobnych miejscach: