Stara Czarszija
na skopijskiej starówce
Stara Czarszija w Skopje to jedno z moich ulubionych miejsc w tym mieście. Nigdzie w całym mieście nie napijecie się równie pysznej kawy po turecku. Nad stara czarsziją nadal unosi się duch dawnego Imperium Osmańskiego. Brukowane ulice, niewysokie budynki, meczety, maleńkie zakłady rzemieslników, sklepy z pamiątkami, kafany wypełnione mężczyznami palącymi papierosy i pijącymi kawę z maleńkich filiżanek...
(By Sanja Nikolic, CC-BY-2.0, http://commons.wikimedia.or...)
Żeby dostać się na skopijską starówkę przechodzimy nad Wardarem kamiennym mostem - który pochodzi jeszcze z XV wieku.
(Yemc, [Public domain], http://commons.wikimedia.or...)
Jeśli jesteście już na starówce, to warto też zajrzeć do muzeum etnograficznego. Dysponuje ono ciekawymi, choć może trochę zakurzonymi zbiorami.
(Oliver the Macedonian1, CC-BY-2.0, http://commons.wikimedia.or...)
Najważniejsze jednak to chłonąć klimat tego miejsca, bo jest naprawdę wyjątkowe. Uwielbiam nieśpieszne spacery po uliczkach skopijskiej starówki - łatwo się tu przy tym zgubić i trafić w jakieś niezwykłe miejsce. Ja kiedyś przypadkiem trafiłam na warsztat farbiarzy, gdzie mili panowie cali umorusani farbą pokazali mi wielkie gary w których farbują tkaniny.
(Adam Jones, Ph.D., CC-BY-SA-3.0, http://commons.wikimedia.or...)
(Quahadi Añtó, CC-BY-SA-3.0, http://commons.wikimedia.or...)
Po spacerze uliczkami tej najstarszej kupieckiej dzielnicy miasta warto wybrać się na kryty bazar. I wierzcie mi - jest to bazar z prawdziwego zdarzenia. W poszczególnych jego częściach możecie kupić jedzenie, patelnie, owoce, warzywa, miotły, sznurówki, przyprawy, śrubki, świeżo zmieloną kawę, tkaniny, perfumy, bizuterię czy domową rakiję spod lady w plastikowej butelce. Wybór jest niesamowity.
(Kiril Simeonovski, CC-BY-SA-3.0, http://commons.wikimedia.or...)
P.S. Przez długi czas starą czarsziję odwiedzali jedynie turyści - Macedończycy woleli się tam nie zapuszczać, gdyż było to teren przede wszystkim Turków i Albańczyków. W zasadzie trudno zrozumieć o co chodziło - ale dało sę wyczuć poczucie zagrożenia - mniej lub bardziej uzasadnionego przynajmniej z mojej perspektywy bo na czarszji byłam wielokrotnie. Byłam szczerze zdziwiona gdy moja macedońska koleżanka usilnie odradzała mi wizytę na czarszji i była autentycznie wystrachana gdy zaproponowałam jej żebyśmy poszły tam coś zjeść. Teraz jednak sytuacja bardzo się zmieniła - czarszja zaczyna stawać się powoli rozrywkowym centrum miasta - kilka pubów otwartych w swoim sąsiedztwie sprawiło cuda - i nocą czarszija znowu rozkwita - tym razem "żywą" muzyką i radosną zabawą.
