Skały w Nikicie
Wspinaczka na Krymie
Łagodny klimat, ciepła woda, świetnie przygotowane drogi, pyszne wino... Można wymienić i wymieniać, dlaczego warto wspinać się na półwyspie krymskim. Rejonów jest sporo, najlepiej zacząć od Nikity – tu zasięgniemy języka na temat wszystkich innych wartych odwiedzenia miejsc wspinaczkowych.
Nikita leży nad samym morzem, 16 kilometrów przed Jałtą. Dojazd łatwo i przyjemnie (chyba że trafimy na starą maszynę) trolejbusem z Symferopola. Po drodze będziemy mogli zerknąć na słynny Czatyrdah. Jeżeli od razu chcemy udać się w skały, najlepiej wysiąść przy sklepie. Kierowcy są zazwyczaj bardzo pomocni i nie pozwolą nam przegapić przystanku. Skały są niemalże przy drodze, wystarczy krótki spacer przez przydrożny las.
Widok z jednego z najwyższych punktów w skałach, tuż po wschodzie słońca. To morze chmur, to Morze Czarne, fot. M. Jabłoński
Robią wrażenie, szczególnie w słońcu, czyli przez większość dnia. Pomarańczowe, niektóre wysokie nawet na 30 metrów. To największy ośrodek wspinaczkowy Krymu, oferuje ok. 60 dróg o różnych trudnościach, jednak nie nastawiajmy się na wiele propozycji poniżej 6a. Wspinania jest naprawdę dużo, a drogi dobrze ubezpieczone, chociaż warto zabrać trochę swoich kości i friendów. Najlepsza pora na wspinaczkę to wiosna i jesień, latem jest zdecydowanie za gorąco, tym bardziej że większość skał ma południową wystawę.
Lepiej nie pojawiać się tu w weekendy, chyba że chcemy czekać w kolejce do drogi – to naprawdę popularne miejsce. Ale dzięki temu dużo się dowiemy, bo wspinacze chętnie dzielą się opiniami na temat innych regionów. Doradzą też, jak dojść na plażę. Bo zasada „idźmy po prostu w dół, przecież widać wodę” wcale się nie sprawdza – skończy się na błąkaniu uliczkami, aż w końcu będziemy musieli zawrócić, spoceni i źli. Właściwa droga zajmie nam jakieś 20 minut (powrotna zdecydowanie więcej, w końcu pod górkę). Po drodze miniemy słynny Ogród Botaniczny, założony przez wybitnego botanika Christiana Stevena. Swojego czasu był sławny na całą Europę.
Na coś się przydają puste strony w przewodnikach. Mapka do morza narysowana przez uczynnego ukraińskiego wspinacza, fot. A. Kozłowska
Plaża jak to na Krymie – kamienista, z paskudnymi metalowymi, zardzewiałymi schodami. Ale wystarczy przejść się brzegiem ok. 200 metrów w lewo, ludzie i schody znikną, a my skacząc po kamieniach, dostaniemy się w całkiem przyjemne miejsce. Z czystą, błękitną wodą pełną meduz, z wielkim klifem za plecami. Kilkanaście metrów od brzegu z dna wyrasta kilkumetrowa skała. Można podpłynąć, wspiąć się trochę i poskakać.
Tylko kilkaset metrów od głównej plaży w Nikicie, fot. J. Sokołowska
Ciężko będzie zmieniać rejon, bo tu wszystko jest na miejscu. Sklep, stacja benzynowa – rzut kamieniem od skał. I wino, bo tuż obok jest spory sklep z krymskimi winami. Nie ma nic lepszego, niż po upalnym dniu usiąść nocą pod skałami, gapić się w niezliczone gwiazdy i próbować coraz to nowych gatunków.
Zachęconym polecam przewodnik wspinaczkowy Krym wydawnictwa Stapis. I na koniec hit: wciąż użytkowane schody na plażę, fot. J. Sokołowska:
