Przylądek Fonar
Z widokiem na Rosję
Po co właściwie jechać na przylądek Fonar? W zasadzie nic tu nie ma – niewielka latarnia morska, stromy, pofalowany pas wybrzeża. Widok na Cieśninę Kerczeńską, uroczą z tymi dziesiątkami wielkich statków zawieszonych między Rosją a Ukrainą. Od morza co i raz słychać warkot motorówek straży granicznej, kręcącej się po wodzie 24 godziny na dobę. Ale podobny widok jest i z Kerczu czy spod twierdzy Jenikale.
(A.Kozłowska)
Widok z przylądka w stronę Portu Krym. Z lewej widać Rosję
Przyciągnęło mnie tu jedno – to najbardziej na wschód wysunięty skrawek Krymu, a więc też najbliższy Rosji. Widać ją jak na dłoni, podobno w idealnych warunkach można dojrzeć nawet Kaukaz. Tak blisko, a tak daleko – chociaż z niedalekiego Portu Krym kursują statki na drugą stronę, to musielibyśmy mieć wizę. Dziwna jest chęć człowieka, który chce dotrzeć tam, gdzie jest „najbardziej”. Najwyżej, najbardziej na wschód, najcieplej, najzimniej, najgłębiej.
(A.Kozłowska)
Majak, czyli latarnia morska
Okolica jest spokojna, co nie dziwi. Dojeżdża tu tylko jedna marszrutka z Kerczu (8 hrywien), turyści wysiadają w Jenikale, ostatecznie w Porcie Krym – dalej już tylko miejscowi. Wioska rozłożona u stóp latarni jest bardzo zadbana i czysta. Duża odmiana po bałaganie w prawie każdym innym miejscu. Parterowe białe domki, uporządkowane obejścia, kwiaty. I nawet tu, na końcu świata musi być ona – czerwona gwiazda na wzgórzu. Upamiętania desant żołnierzy podczas II wojny światowej (część Kampanii Krymskiej, dla fanów tego typu tematów bardzo dobrze opracowane artykuły można znaleźć tu)
