Konstanca, czyli kurort po rumuńsku
To rumuńskie miasto portowe jest ciekawe ze względu na swoją historię (którą liczy się już od VI w p.n.e.!) oraz orientalne wpływy, które uwidaczniają się przede wszystkim architekturze.
Konstanca jest jednocześnie ładna i brzydka. Takie miasto pełne sprzeczności. Ma swoje architektoniczne perełki, ale i komunistyczne toporne bloki, piaszczyste plaże i głośne tłumy, niedrogie hostele, ale ze standardem sprzed trzydziestu lat.
Najsłynniejszym pocztówkowym obrazem z Konstancy jest widok przepięknego secesyjnego budynku kasyna(1), który jest malowniczo położony na cyplu wchodzącym do Morza Czarnego przy nadmorskim bulwarze. Niestety w tym czasie gdy tam byłam (2009r.) budynek był opustoszony i zaniedbany, nic w nim się nie działo. Szkoda, że Rumuni nie inwestują w takie perełki.
Miasto jest pełne poukrywanych w różnych miejscach cerkwi, meczetów i synagog. Bardzo polecam muzeum etnograficzne(2), w którym oprócz obejrzenia bogatej kolekcji tradycyjnych rumuńskich strojów czy ceramiki, można także zaopatrzyć się w rumuńskie rękodzieło. Jeśli ktoś chce się dowiedzieć czegoś więcej o Konstancy z przed kilkudziesięciu wieków powinien zajrzeć do Muzeum Narodowego Historii i Archeologii(3), a następnie po prostu przejść się po Starym Mieście szukając greckich i rzymskich śladów, których zachowało się całkiem sporo. Począwszy od Placu Ovidiu(4), który był kiedyś grecką agorą po rezerwat archeologiczny z rzymską halą targową.
W pobliżu Konstancy jest mnóstwo mniejszych kurortów gdzie można wybrać się na plażę. Najbardziej popularna jest chyba Mamaja(5). Zaznaczam jednak, że są to miejsca dla tych którym nie przeszkadza przerażający ścisk i głośna muzyka dochodząca z barów. Trzeba się tam dobrze naszukać wolnego kawałka plaży tak by usiąść na piasku jeśli nie chce się płacić za leżak.
