Belgrad cz. 1
W Belgradzie zakochałam się 3 miesiace temu, kiedy przyjechałam tu na kilkudniową konferencję. Wieczorami Serbowie organizowali nam czas w iście bałkańskiej atmosferze. Mimo, że miasto ani nie jest piękne, ani bogate, ani nie ma w nim miliona zabytków, drzemie w nim niezrozumiały dla mnie urok, który powoduje, że chce się w Belgradzie zostać na dłużej.
Dlatego z wielką chęcią powróciłam tu niedługo później. Na jedną noc.
Po szczęśliwym odnalezieniu noclegu (polecam Good Morning Hostel cena 12€/os. standard bardzo wysoki, internet za darmo), udaliśmy się w poszukiwaniu Pljeskavicy (typowe serbskie danie z mielonego mięsa, pycha!). Trafiliśmy do belgradzkiej bohemy, dzielnicy Skardalja. Wybraliśmy jedną z wielu przyulicznych knajp (ale ciężko tu trafić wolny stolik, szczególnie w weekend). Akurat taką, w której orkiestra grała bałkańskie nuty, w tym moje ukochane "Ederlezi" (wersja Kayah i Bregoviča: "Nie ma Ciebie"). Gdy podeszli do nas i powiedzieliśmy, że z Polski, zagrali dla nas "Sto lat". Pljeskavicę polecam zarówno w tej knajpie (jest jedna z orkiestrą), jak i tej obok po prawej stronie, bo jadłam w obu:)
Wieczorem przeszliśmy się pobliską ulicą Bana, która jest tutejszym odpowiednikiem warszawskiej Foksal, tylko lepszym:) Modne i nowoczesne lokale, których Paryż czy Nowy Jork by się nie powstydził, i do tego korzystne ceny.
Dalej udaliśmy się na główny belgradzki bulwar-Kniazia Mihaila na spacer. W nocy robi super wrażenie, ale gdy się przyjrzeć, widać jak stare i obrapane są kamienice powyżej poziomu parteru. Ale nic nie szkodzi, to Belgrad!:) Tramwaje starsze niż u nas, nieodnowione centrum miasta, brak metra itd. w ogóle nie zniechęca, a wręcz wzbudza jeszcze wiekszy zachwyt:)
Powiększ
Ostatnio komentowane na stronie:
14/11/2010
MG
Wodospady Krka
Plitwice w gorszym wydaniu.
Notatki o podobnych miejscach: