Boże Narodzenie
2 osoby

w avatarze strony wykorzystano zdjęcie © jorisvo



Ustawienia strony:

Widoczność: wszyscy
Publikować mogą: wszyscy
Moderacja: przed publikacją
RSS RSS
Zarejestruj się

22/12/13 od Ola

Wigilia już blisko...

Zacznijmy od początku, czyli skąd właściwie wzięła się nazwa Wigilia? Otóż słowo to wzięło się od łacińskiego vigilo czyli czuwać i vigilia - czuwanie. Niegdyś wieczór ten zwany był również Wieczerzą Pańską, Kolędą, Postnikiem, Pośnikiem (od postnych potraw); z kolei na Litwie byla to Kuta - od potrawy wigilijnej - kutii.

(Krzysztof Duda, CC BY-SA 2.0, http://www.flickr.com/photo...)
Dziś Wigilia jest jednym z najważniejszych i najbardziej uroczystych wieczorów w całym roku. Zbieramy się razem przy stole, łamiemy opłatkiem, składamy życzenia. I dawniej tak bywało. Ale jednocześnie wiedząc jak Wigilia wygląda dziś trudno sobie wyobrazić ilość psot jakich dopuszczano się w ten wieczór. 
 

Np. w wieczór wigilijny koniecznie należało coś komuś ukraść, choćby najdrobniejszy przedmiot (a potem oczywiście należało go zwrócić). Jednak to jeszcze nic w porównaniu do tego, co się wyprawiało na pasterce. Zszywanie sukien zatopionych w modlitwie niewiast, przyczepianie rąbka spódnicy do kołnierza klęczącym kobietom, dolewanie atramentu do wody święconej... To dopiero szopka!

Jeszcze za czasów pogańskich Słowianie w okresie przesilenia zimowego obchodzili najważniejsze uroczystości ku czci swoich zmarłych - tzw. stypę zaduszną. Było to związane z przekonaniem, że dusze w tę szczególną noc odwiedzają swe dawne siedziby... Pewnie wielu z Was zaskoczy fakt, że dzisiejszy dobór wigilijnych potraw ma wyraźny rodowód właśnie w tych pogańskich wierzeniach - jak choćby kutia, która była podstawowym daniem na zaduszkowej uczcie. Również wolne miejsce przy stole najprawdopodobniej nie było wcale przeznaczone dla wędrowców czy żebraków - ale właśnie symbolicznie dla dusz zmarłych - szczególnie dla tych którzy odeszli w ostatnim roku. I to dla nich gospodarz pijąc gorzałkę powinien był uronić kilka kropli na obrus.

Najbardziej zaskakujące było dla mnie odkrycie, że ten sam rodowód ma praktykowany w moim domu po dziś dzień zwyczaj polegający na nie sprzątaniu stołu wigilijnego po wieczerzy. Zawsze myślałam że wziął się on od tak, z powietrza, czyli po prostu z lenistwa (pobudzonego przez wigilijne obżarstwo).  Okazuje się, że u jego podstaw leżała wiara w to, że dusze nie tylko chcą się napić, ale również podjeść - i dlatego "lizą łyżki", a resztki jedzenia i zastawa stołowa zostawiane na noc były nijako sposobem na podzielenie się posiłkiem ze zmarłymi. 
 
Wieczerza wigilijna była też okazją do tego by "zaczarować" nadchodzący rok - stąd np. koniecznie przy stole musiała być parzysta liczba osób - by nikt nie "odpadł" w nadchodzącym roku. Do samego stołu zresztą też należało siadać wedle wieku, aby "tymże umierać porządkiem".
 

Po wieczerzy wychodzono do sadu i potrząsano drzewami "budząc je na urodzaj". Gospodarz pukał w nie tępą stroną siekiery niby im grożąc i pytał "Będziesz rodziło czy nie?". Zabawne, ja z taką samą chłodną czułością traktuje mój rower. :)

Mówi się o tym we wpisach (lub komentarzach do nich):


Ostatnio komentowane na stronie:
27/11/2014 ruda

Różdżka/ Drzewo Jessego

1 komentarz z 12/02/2016 od roxa
18/12/2013 Agata

Co się jada w Wigilię?

7 komentarzy, ostatni z 07/01/2015 od Agata
07/12/2013 Agata

Od podłaźniczki do choinki

2 komentarze, ostatni z 22/12/2014 od pinot
02/12/2014 ruda

Zbieranie bombek

2 komentarze, ostatni z 09/12/2014 od ruda