2 osoby
Widoczność: wszyscy
Publikować mogą: wszyscy
Moderacja: przed publikacją
Opłatek
Nie wiem jak Wy, ale ja nie umiem sobie wyobrazić Wigilii bez dzielenia się opłatkiem. Jest to chyba jedna z najbardziej wzruszających tradycji bożonarodzeniowych - chwila w której wybaczamy wyrządzone sobie wzajemnie krzywdy i składamy życzenia pełni wiary w nowy, lepszy rok.
Korzenie tej tradycji sięgają jeszcze pierwszych wieków chrześcijaństwa, kiedy to wierni przynosili na Eucharystię chleb. Część z niego - po tym jak został poświęcony - spożywano w trakcie nabożeństwa - na pamiątkę Ofiary Chrystusa. Z czasem, gdy sytuacja chrześcijaństwa zaczęła się stabilizować, a zastępy wiernych zaczęły rosnąć do Komuni przestano dopuszczać wszystkich wiernych - a jedynie tych, którzy spełnili określone warunki - np. przystąpili wcześniej do spowiedzi. Jednak, by całkiem nie wykluczać pozostałych wiernych ze wspólnoty, po mszy duchowny błogosławił chleb, którym dzielili się już również ci, którzy nie mogli przystąpić do Komunii (była to tzw. Eulogia). Istniała więc różnica między chlebem konsekrowanym a błogosławionym.
(FotoKatolik, CC BY-SA 2.0, www.flickr.com/photos/54775...)
Zwyczaj ten zaczął zanikać ok IX-X wieku. Wtedy to zaczęto wyraźniej rozróżniać od siebie te dwa rodzaje chleba - choćby przez to że chleb z którego miała być sprawowana Komunia musiał być chlebem niekwaszonym - czyli jedynie z wody i mąki. Możliwe że tak wyraźnego rozróżnienia dokonano by dobitniej wskazać wiernym który chleb jest ważniejszy i skłonić ich do większej gorliwości tak by nie poprzestawali jedynie na chlebie błogosławionym, który był dostępny wszystkim grzesznikom.
Produkcją przaśnego chleba przeznaczonego do sprawowania liturgii zajmowały się klasztory - prym wiedli tu benedyktyni. Z czasem stosowane przez nich metody produkcji przywędrowały wraz z mniszkami - Benedyktynkami od Nieustającej Adoracji Najświętszego Sakramentu - sprowadzonymi na ziemie polski jeszcze przez królową Marysieńkę.
Na czym polegała technika wyrobu opłatków? na żelazną płytę wylewano ciasto (z wody i mąki), przyciskano drugą płytą, i wkładano do pieca. By uzyskać delikatny, ozdobny relief na opłatku we wspomnianej płycie należało wytrawić lub wyryć pożadany motyw - pamiętając przy tym że uzyskany na opłatku wzór będzie jego lustranym odbiciem. I to właśnie w Polsce sztuka żelazorytnictwa opłatkowego osiągnęła swój szczytowy poziom - wystarczy powiedzieć że najstarsze zachowane opłatki z XVII wieku są bezcennym źródłem wiedzy o architekturze dawnych wieków gdyż odwzorowano na nich np. kościoły, zamki czy miejskie widoczki.
Jak wiadomo opłatkiem dzielimy się podczas Wigilii. Co jednak zrobić z kawałkami, które pozostały po wieczerzy? U mnie w domu z braku lepszego pomysłu po prostu się go zjada. Ale niegdyś na wsi opłatkiem, który został po Wigilii karmiono żywy inwentarz w gospodarstwie, co by się dobrze chował. Które zwierzęta w gospodarstwie go dostały zależało od regionu. Co ciekawe, np. na Podhalu pies opłatka nie dostawał, bo "szczekał raz na Pana Jezusa".