Woda w Łodzi
Do notatki Początki przemysłowej Łodzi.
Jako geograf postanowiłem dorzucić swoje tzw. trzy grosze do notatki.
W czasie studiów bardzo częstym tematem na przedmiocie "Geografia Regionalna Polski" była lokalizacja miast. Do dziś pamiętam wykład na temat Łodzi. Wierzcie mi, dyskusja była bardzo żywa i ciekawa. Padało sporo trafnych argumentów zarówno za i przeciw słuszności powstania tego włókienniczego kolosa
Wbrew pozorom, jak oceniają sprawę współcześni geografowie, jako miasto przemysłu włókienniczego Łódź wcale nie miała dogodnego położenia. Co prawda teren jest całkiem nieźle nawodniony, ale leży na wododziale Wisły i Odry.
Co się z tym wiąże? Rzek, a w zasadzie strumieni, było kilkanaście, ale po pierwsze: to niewielkie cieki o małym przepływie, a co za tym idzie niewielkiej mocy napędowej, po drugie koszt spiętrznia takich strumyczków okazał się na granicy rentowności, po trzecie: przemysł włókienniczy wymagal wtedy ogromnych ilości wody nie tylko do zasilania ale też bezpośrednio do produkcji np. barwienia. Tak naprawdę o lokacji tego ośrodka przemysłu zadecydowało położenie miasta na szlakach komunikacyjnych oraz zalesienie, o którym zresztą wspomniałeś.
Kolejną sprawą, która nie była przemyślana było odprowadzenie masy ścieków z fabryk.
Wszystkie brudy zarówno bytowe jak i fabryczne były dostarczane bezpośrednio do tych niewielkich rzeczek. W pewnym momencie miasto było porównywane do Wenecji, niestety nie ze względu na piękno lecz na panujący smród i płynące niemal ulicami scieki. Nie wspomina się też tego, że część rzek została dosłownie wprowadzona pod ziemię w celu zamienienia ich w "wodny transporter ścieków".
W 1931 roku czołowy felietonista polski Zygmunt Nowakowski zauważył: