Gamla stan
sztokholmska starówka
Jedno z najbardziej urokliwych miejsc w Sztokholmie to ichniejsza starówka czyli Gamla stan. Usytuwana na wyspach, swymi korzeniami sięga... XIII wieku. Dziś jest to serce Sztokholmu i ulubiona dzielnica turystów.
Tłumy turystów nie sa efektem jedynie urokliwych kamieniczek i wąskich uliczek (w tym najwęższej uliczki w Szwecji). Na Gamla Stan znajdują się przede wszystkim kluczowe (te oficjalne ale i te mniej oczywiste) zabytki stolicy Szwecji.
( akasped, CC BY 2.0, https://www.flickr.com/phot...)
1. W pierwszej kolejności należy wymienić oczywiście Zamek Królewski. Przyznam, że mi zabrakło samozaparcia, żeby się tam wybrać, ale zawsze będę z sympatią wspominać to wielkie gmaszysko - głównie dlatego, że byłam świadkiem bardzo śmiesznej sceny właśnie z zamkiem w roli głównej. Przed zamkiem wartę pełni gwardia, która z "pompą" zmienia się określonych godzinach. I tak się akurat złozyło, że byłam świadkiem zmiany takiej warty; gdy gwardia wchodziła juz po schodach na drodze stanęła im jakaś nieogarnięta rodzina, stojąca do nich tyłem. Gwardzista krzyknął żeby zeszli z drogi, turyści się odwrócili, przestraszyli i w popłochu próbowali zejśc z drogi gwardzistom. wyszło małe zamieszanie które popsuło trochę tę uroczystą ceremonię. Ale przynajniej było zabawnie.
2. Muzeum Alfreda Nobla.
Byłam i widziałam. Co więcej udało mi się wejść za darmo, bo we wtorki od 17 do 20 wstęp jest gratis. Nie lada to gratka, bo normlanie bilet kosztuje... 50 zł. I powiem szczerze - gdyby przyszło mi zapłacić za bilet do tego muzeum byłabym poważnie rozczarowana. Dookola muzeum jest zdecydowanie więcej szumu niż jest to warte. Serio.
3. Muzeum Poczty
Jedno z najciekawszych muzeów jakie miałam okazję oglądać - i od razu uprzedzając pytania - nie jestem zapaloną filateliską. Mimo to wizyta w tym muzeum sprawiłą mi bardzo dużo frajdy. Trafiłam tam trochę przypadkiem, próbując uciec przed przykrym obowiązkiem kupowania pamiątek dla rodziny z naszej wycieczki. Abstrahując od dużej kolekcji znaczków, które same w sobie są czymś ciekawym, to miło było uciec od tłumów turystów (jakimś cudem nie jest to akurat najchętniej odwiedzane muzeum w Sztokholmie i kolejek raczej nie uświadczymy). Poza tym w muzeum znajduje się bardzo ciekawa ekspozycja dotycząca naszego rodaka (zabijcie mnie, nie pamiętam nazwiska), który gdzieś tam na początku wieku wyemigrował do Szwecji, i zyskał ogromne uznanie jako świetny grafik tworzący nie tylko znaczki, ale również wzory banknotów.