Polska się zmienia
Refleksyjnie...
Zawsze gdy biorę folder z wycieczkami zagranicznymi liczę godziny i kilometry przejazdów. Zawsze najbardziej przerażał mnie przejazd przez naszą ojczyznę zarówno w jedną, a najbardziej w powrotną stronę. Do dobrych dróg łatwo się przyzwyczaić i powrót bywał bolesny i długi. Na szczęście wszystko zaczyna się zmieniać - zarówno drogi ja i punkty obsługi podróżnych. Kiedyś autokar stawał na poboczu i padało "panie na prawą , a panowie na lewą".Woziło się jedzenie i picie, a królowały jaja na twardo i termosy z ciepłym piciem. Dzięki Bogu to się zmnienia począwszy od toalet, a skończywszy na wyżywieniu.
Niestety zawsze znajdzie się jakaś perełka, która zmieni nasze spojrzenie na poważne podejśćie do obsługi podróżnych. Trzy lata temu jadąc na zorganizowaną wycieczkę z dużym biurem podróży mieliśmy przesiadkę o 2:00 w mieście stołecznym Krakowie, na górnej płycie dworca autobusowego. Oprócz nas była tam spora grupa bezdomny, a hala dworca była zamknięta wraz z toaletami do 5 rano. Nasza szóstka z górą bagaży stała w jakimś tragicznie wąskim korytarzyku, w oszałamiającym zapachu jaki wydzielali tublcy. Połowa naszej grupy ruszyła na poszukiwanie czynnych toalet i po 30min wrócili z bardzo dziwnymi minami, gdyż nie było czynnych kibli, a tubylcy wskazali im okoliczne... krzaki. Rozumiem potrzebę sprzątania hali dworca, ale za nic nie zrozumiem idei odcięcia dostępu do ławek i toalet. Później było już tylko lepiej, niestety wracaliśmy z wycieczki również do Krakowa......Mzag