bywajtu

monia Parki narodowe w Stanach są zupełnie inne niż te w Polsce. Paradoksalnie najbardziej fascynowała mnie w nich nie tyle przyroda sama w sobie, co podejście do korzystania z niej. Po tych parkach można zwyczajnie jeździć samochodem, co nie jest dziwne w związku z tym, że są one tak ogromne, że po prostu nie sposób ich zwiedzić w inny sposób. Dla takich ludzi jak ja, a nudzę się przyrodą względnie szybko, jest to rozwiązanie idealne. Jedziesz samochodem od punktu do punktu i zatrzymujesz się gdzie chcesz, na chwilę, na dłużej, na piknik, na zdjęcia – jest komfort wyboru. Park jest położony na przepięknym, górzystym terenie, można popatrzeć na obrośnięte lasami góry i doliny z wodospadami, takie jak najładniejsze chyba, a przynajmniej najsłynniejsze miejsce tam -  Dolina Yosemite. Poza niepowtarzalnymi widokami Yosemite słynie z polujących na samochody niedźwiedzi. Dlatego wszędzie można napotkać znaki przypominające, aby nie zostawiać jedzenia w samochodzie na wierzchu, bo niedźwiedź po prostu zgniecie samochód celem wydobycia z niego słodkości. Nie mówiąc już o koszach na śmieci, które są niesamowicie szczelnie skonstruowane i masywne. Poza możliwością dotarcia wszędzie autem i w kontekście niedźwiedzi, zaciekawiło mnie, że w środku parku, nijak nieogrodzone (zresztą co by ogrodzenie zmieniło) można znaleźć zwykłe restauracje. Nie wiem jak oni to jedzenie tam trzymają. Pamiętam za to, że w jednej z tych restauracji spotkałam Polkę, która pracowała tam jako kelnerka. Szkoda, że nie miałam czasu dowiedzieć się od niej czemu jest kelnerką akurat w parku narodowym. W obliczu tych wszystkich widoków i ciekawostek nie dziwi fakt, że wiele ludzi mówi, że Yellowstone jest przereklamowane, a to właśnie Yosemite jest perłą wśród parków amerykańskich.