Caceres
Perełka na pustkowiu
Niewiele zaryzykuję twierdząc, że w podróżach po Hiszpanii, Estremadura jest regionem zapominanym najczęściej. Kojarzy się on raczej z mało gościnnym pustkowiem i biedą niż miejscem atrakcyjnym dla turysty. I o ile rzeczywiście jest to jedno z najrzadziej zaludnionych miejsc w Europie, o tyle nie oznacza to, że nie jest ono warte odwiedzenia.
Przykładem estremadurskiej perełki jest Caceres. Liczące około 90 tys. mieszkańców miasto jest stolicą jednej z dwóch prowincji składających się na Estremadurę. Malowniczo położone na bezdrzewnych wzgórzach, wzniesione z jasnego kamienia domy tworzą naprawdę niepowtarzalną atmosferę. Wąskie uliczki miasta pełne są małych sklepików sprzedających lokalne specjały, kafejek i restauracji. Największe wrażenie robi jednak wpisany na listę dziedzictwa kulturowego UNESCO kompleks starówki, na który składają się idealnie zachowane mury datowane na XIII-XV stulecie, baszty, kilkanaście kościołów i kilka pałaców. Tym, co powoduje, że Caceres można się zachwycić jest jego kameralność. Możemy zapomnieć o tłumach turystów znanych z innych, hiszpańskich miast. Może gdzieś kątem oka złowimy kogoś z aparatem fotograficznym. Poza tym święty spokój. Nikt nam nie zagląda do paelli przez ramię, paella nie kosztuje 25 euro i jest w niej więcej niż jeden kawałek mięsa. Nie ma tandetnych pamiątkowo-użytkowo-podróbowych stoisk prowadzonych przez imigrantów zza Cieśniny Gibraltarskiej. Moim zdaniem jest bardzo fajnie. Dla ludzi lubiących Hiszpanię nie tylko w wydaniu Costa Brava All Inclusive, albo znużonych tłumami na Rambli wart rozważenia punkt na mapie podróży.
(josangel_ap, CC BY-ND 2.0, https://www.flickr.com/phot...)