Złotoryja,
wspomnienie o joannitach
Choć może słowo "wspomnienie" nie jest najodpowiedniejsze w stosunku do joannitów. Bo Zakon Maltański, albo jeszcze inaczej mówiąc Rycerski Zakon Szpitalników św. Jana, zakon o rodowodzie średniowiecznym, z czasów wojen krzyżowych, ma się dzisiaj świetnie. Jest suwerennym podmiotem prawa międzynarodowego, ma swoje tablice rejetracyjne, znaczki pocztowe, a nawet walutę. A w Polsce związek kawalerów maltańskich został reaktywowany w 1992 roku, liczy dobrze ponad setke członków, w tym sporo znanych nazwisk, szczególnie arystokratycznych.
Każdy kto był na Rodos nie mógł nie zauważyć potężnego zamku i..... licznych gadżetów nawiązujących do tego starego zakonu.
A jednak ... to głównie historia. Do Polski joannici przybyli z Czech i Węgier w XII wieku, a pierwsze monastyrie powstały na Dolnym Śląsku, m.in. właśnie w Złotoryi.
Złotoryja jest właściwie najstarszym miastem na ziemiach polskich, dostała prawa miejskie (według prawa magdeburskiego) w 1211 roku od Henryka I Brodatego. Warto przypomnieć, że Wrocław otrzymał prawa miejskie 15 lat później. Mieszkańcy Złotoryi pomagali lokować miasta Wielkopolski czy w państwie krzyżacki.
Ten sam król wspierał budowę świątyni joannitów. Mimo wielokrotnych przeróbek, dostawienia renesansowej wieży, zachował się jej gotycki charakter.
Kościół joannitów w Złotoryi (IDB)
Warto do niej zajrzeć, uważnie obejrzeć też na zewnątrz, i w środku, i na zewnątrz pełno jest znaków joannitów (czerwony krzyż maltański na białym tle), ale też sladów późniejszych protestanckich użytkowników. Kościół na powrót przyjął katolików dopiero w latach 50 XX wieku, kiedy po II wojnie światowej jej starych mieszkańców wysiedlono do Niemiec.
Kiedy byłam w Złotoryi na początku lat 90tych wyglądała dramatycznie źle, zniszczona, zapyziała, bierna, smutna. Dzisiaj jest to bajeczne miasteczko z fajnymi pomysłami na życie społeczne mieszkańców i turystów. Oczywiście, najbardziej znane są światowe Mistrzostwa w Płukaniu Złota, wszak miasto powstało dzięki złożom złota w Górach Kaczawskich.
W tym roku byłam tam tylko przejazdem, zatrzymałam się na kawkę, ale Złotortyja zachwyciła mnie, przede wszystkim zdolnością do takiej przemiany. A stała się w dużej mierze dzięki mieszkańcom, lokalnym stowarzyszeniom.
Być może przed Złotoryją świetlane czasy. Wszak nie poszedł w zapomnienie - jest uhonorowanymi również pomnikami - Valentin Trozendorf, luterański rektor szkoły w Złotoryi w XVI wieku, który doprowadził ją do europejskiej sławy (i prawie 1000 uczniów: Polaków, Niemców, Czechów, Węgrów, Litwinów), a także prawie przekształcił w uniwersytet. "Prawie", bo przeszkodziła w tym zaraza, która spustoszyła miasto. A szkoła została przeniesiona do Legnicy.
A o szkole warto pamiętać, bo Trozendorf zbudował ją jako republikę szkolną, trochę na wzór szkół starożytnego Rzymu. Funkcjonował uczniowski zarząd szkolny i sąd koleżeński, obowiązywała łacina (a nie niemiecki) również w relacjach między uczniami. Uczniowie wszystkich narodowości i stanów byli równi w prawach i obowiązkach. Czyli również w tamtych czasach szkoły kształciły najlepiej nie tylko dzięki kompetentnym nauczycielom, ale i szanowaniu i upodmiotowieniu uczniów.
- (By Mohylek - Praca własna, CC BY-SA 3.0 pl, https://commons.wikimedia.o...)