Z widelcem w podróży
7 osób
Moderatorzy:
    Agata Ola

Ustawienia strony:

Widoczność: wszyscy
Publikować mogą: wszyscy
Moderacja: tylko niezaufani
RSS RSS
Zarejestruj się

01/03/11 od Vitus

Madziarskie smaczki

Czyli wieczór w węgierskiej czardzie

Co to jest czarda? To nic innego, jak tradycyjna, ludowa gospoda. A jak gospoda, to nie obędzie się bez pieczonego mięsiwa, czerwonego wina, głośnego śpiewu i skocznego tańca. Hulaj dusza, piekła nie ma!


Zabawa zaczyna się tuż po przekroczeniu progu. Uśmiechnięty jegomość w ludowym stroju częstuje kieliszkiem miejscowego skarbu – palinki. Niegrzecznie byłoby odmówić. Łyk tej owocowej wódki od razu wprawia człowieka w lepszy nastrój.


Goście zasiadają wzdłuż długich, drewnianych ław. Na ścianach wiszą koła od wozów, kosy, grabie, cepy i inne pasujące do wiejskiego klimatu rekwizyty. Cygańska kapela zaczyna stroić instrumenty, a zwinny kelner przynosi duży garnek wypełniony zupą gulaszową. Biesiadę czas zacząć! Ze sceny płynie skoczna, folkowa muzyka, a my zajadamy się przepyszną miksturą składającą się z mięsa, smalcu, cebuli oraz ostrej papryki. Ostra i słodka papryka to podstawa węgierskiej kuchni. Woreczki ze sproszkowaną, magiczną przyprawą można kupić na każdym straganie z pamiątkami, nie wspominając o sklepach z delikatesami.


Przerwę pomiędzy daniami wypełniały pokazy folklorystyczne. A to cygańska kapela grała wesołe melodie, a to chłopcy w strojach stepowych pasterzy popisywali się swoją sprawnością w brawurowym tańcu z drewnianymi laskami, lub grali na garnkach. Dziewczyny w kolorowych, ludowych sukienkach tańczyły z wypełnionymi winem butelkami stojącymi na głowach. Zabawa na sto dwa.


Na drugie danie podano pieczenie; rodzajów mięs było tyle, że od samego patrzenia można była dostać oczopląsu. Zajadać można było do syta, bowiem puste półmiski szybko zastępowano kolejnymi dostawami pieczonego mięsiwa. Jarosze raczej będą się tutaj nudzić. Kelnerzy przez cały czas uzupełniali puste kieliszki węgierskim winem wprost z piwnic Budafok. Używają do tego celu specjalnej, długiej pipety, a wyśmienity trunek dozują zatykając ujście palcem. Na koniec oczywiście deser – naleśnik ze słodką polewą podany razem z kawą.  


Kulturę obcego kraju najlepiej poznawać i kosztować u podstaw. Więc nim zaczniemy oglądać stare, zakurzone eksponaty w muzeach, odwiedźmy wypełnioną żywą, pozytywną energią czardę i poczujmy na własnej skórze (oraz, jakby nie było, podniebieniu) istotę węgierskości.

  • Taniec ludowy - Skocznie, wesoło, kolorowo Taniec ludowy - Skocznie, wesoło, kolorowo (Vitus)
  • Taniec ludowy - Na szczęście żadna butelka się nie stłukła Taniec ludowy - Na szczęście żadna butelka się nie stłukła (Vitus)