W kuchni z pomysłem
7 osób
Moderatorzy:
    Agata ruda

Ustawienia strony:

Widoczność: wszyscy
Publikować mogą: wszyscy
Moderacja: po publikacji
RSS RSS
Zarejestruj się

19/01/14 od Agata
W temacie: Obiadowo - na gorąco i na zimno

Nie bójmy się gołąbków

Danie przywodzące na myśl porządne, domowe, polskie obiady. Obowiązkowo z warzywno-pomidorowym sosem. Zawsze uwielbiałam gołąbki u mamy i babci, ale sądziłam, że są pracochłonne i trudne w przygotowaniu. Nic bardziej mylnego. Owszem, nie są gotowe w chwilę, ale głównie dlatego, że najlepiej je długo gotować na małym ogniu. Samo przygotowanie jest banalne i szybkie. 

(Karen, http://www.flickr.com/photo... CC-BY-2.0)

Pewnie w każdym domu powstają inne. Z innymi warzywami, sosami, mięsem... Mój przepis jest wypadkową przepisów rodzinnych i porad uroczego rolnika ze Starego Kleparza. Najprostszy z możliwych, bez udziwnień, więc nie może się nie udać.

Królowa kapusta

Tradycyjnie gołąbki powinny być zrobione z białej kapusty. Jednak zarówno według pana Romana, jak i mojej mamy, lepsza będzie włoska. Jest delikatniejsza, szybciej mięknie podczas gotowania, a tylko trochę droższa od tej klasycznej (moja kosztowała 3,50 za kilogram). Nie może być mała – kiedy chciałam wziąć taką nieco ponad kilogram, zostałam delikatnie naprowadzona na dwa razy większą. I dobrze, mała kapusta oznacza małe liście, a więc wyszłyby nam naprawdę malutkie gołąbki. Tylko że nie zawsze gotujemy dla wojska. Co wtedy zrobić z pozostałą kapustą? Jest dużo możliwości – zupa warzywna, surówka, można ją też po prostu poszatkować i dodać do gołąbkowego sosu.

Kapusta włoska będzie lepsza od klasycznej białej. Inaczej przygotujmy się na dłuższe gotowanie. Kapusta włoska będzie lepsza od klasycznej białej. Inaczej przygotujmy się na dłuższe gotowanie. (W. Warby, http://www.flickr.com/photo... CC-BY-2.0)

Kapustę już mamy, co dalej? Marchew (na nieco ponad 10 gołąbków cztery duże), jedna pietruszka, mały seler. Ewentualnie por, jak mówił pan Roman – doda nieco ostrości. Do farszu przyda się duża cebula, porządny ząbek czosnku i koperek. I mięso, główny składnik po kapuście. Nie polecam mielonego już gotowego, zafoliowanego. Jest tłuste i bez smaku. O wiele lepsze, a wcale niedużo droższe (jeśli wiemy gdzie szukać) będzie zmielone w mięsnym na miejscu. Łopatka wieprzowa zupełnie wystarczy, a jeśli traficie na szynkę w promocji, to tym lepiej. Na wspomniane ~10 porcji potrzebujemy ok. 65 dag. To by było na tyle, jeśli chodzi o zakupy (pod warunkiem, że mamy w domu ryż, jajka, koncentrat pomidorowy i bułkę tartą).

Tajemnica tkwi w pysznym farszu

Najpierw przygotujmy mięso, niech trochę nasiąknie przyprawami. Łączymy je z solą, świeżo mielonym pieprzem, jajkiem, bułką tartą (ok. łyżki stołowej, trzeba sprawdzać konsystencję podczas wyrabiania), drobno posiekanymi cebulą, czosnkiem i koperkiem. Ja dodaję jeszcze mieszankę przypraw do mięsa z Krymu, niebo w gębie. Na koniec ugotowany ryż, trochę ponad pół torebki (chociaż w Krakowie daliby ze dwie, tutaj gołąbki są bardziej ryżowe niż mięsne – nam jednak chodzi o wyraźny, mięsny smak, ryż ma pełnić funkcję „sklejającą”). Mięsną masę najlepiej wyrabiać rękami, ma być kleista i nie rozwalać się po uformowaniu w podłużne, wąskie kotlety. W razie problemów dodajemy ryżu albo tartej bułki.

W międzyczasie wrzucamy na wrzątek całą kapustę i gotujemy kilka minut z każdej strony. Dzięki temu liście będą łatwiej odchodzić i lepiej się zwijać. Tylko nie przesadźmy, bo się rozlecą.

W dużym garnku albo brytfance można od razu przygotować warzywną podstawę – starte marchewki, pietruszkę i selera zalewamy wodą. Dorzucamy sporo ziarenek pieprzu, soli, kilka listków laurowych i ziarenek ziela angielskiego. Stawiamy na niewielkim gazie.

Uformowane kotlety nakładamy na liście kapusty (tuż przy krawędzi) i zawijamy w rulon, końce wkładając do środka, by powstała kapuściana koperta. Kontrolujcie wielkość liści, kilka ostatnich kotletów będzie mniejszych, bo takie też siłą rzeczy są kolejne liście kapusty. W mojej rodzinie nikt nie zabezpiecza gołąbków nitką, ale jeśli się boicie, że wyjdzie Wam kapuściana zupa z mięsem, to nie ma przeciwwskazań. Dobrze jednak zdjąć nitkę przed podaniem.

Moje gołąbki gotują się w dużej brytfance, jest wygodniejsza od garnka Moje gołąbki gotują się w dużej brytfance, jest wygodniejsza od garnka (A. Kozłowska)

Sos

Gotowe pakieciki lądują w warzywnym garnku. Dolewamy tyle wody, żeby zakryła gołąbki. I tyle, mają się gotować na małym ogniu ok. godziny, a nawet dłużej. W ostatniej fazie zagęszczamy sos, dodając koncentrat pomidorowy (ok. połowy dużego słoiczka) i łyżkę mąki, w razie potrzeby więcej. Najlepiej wyłowić gołąbki i doprawiać sos bez nich, ale wersja dla leniwych, czyli z gołąbkami w środku, też się uda – tylko trzeba uważać, by nie rozwalić pakiecików. Zamiast koncentratu, w sezonie jak najbardziej sprawdzą się świeże pomidory. Ważne, żeby dodać je naprawdę na sam koniec – chodzi o to, żeby gołąbki nabrały warzywnego smaku z wywaru, pomidorowy ma być tylko sos.

Jeszcze tylko ziemniaki, pan Roman poleca najzwyklejszego Lorda, ugniecione z odrobiną, masła, mleka i gałki muszkatołowej. Na wierz trochę koperku, obok gołąbki i sos. Domowy obiad zrobiony bez problemów.

Składniki na nieco ponad 10 porcji (w zależności od wielkości gołąbków):

- 650 g mięsa mielonego

- duża cebula

- duży ząbek czosnku

- pęczek koperku

- 4 duże marchewki

- pietruszka

- mały seler

- przyprawy do smaku (pieprz, sól, ziele angielskie, listki laurowe)

- 100 g koncentratu pomidorowego (lub więcej jeśli lubimy)

- łyżka mąki

- ponad połowa torebki ryżu

Ostatnio komentowane na stronie:
05/03/2014 AgnesO

Słodki crème brûlée

3 komentarze, ostatni z 02/04/2016 od Mis_Paskownik
04/07/2014 ruda

Sezon na porzeczkę

7 komentarzy, ostatni z 16/07/2015 od pinot