W kuchni z pomysłem
7 osób
Moderatorzy:
    Agata ruda

Ustawienia strony:

Widoczność: wszyscy
Publikować mogą: wszyscy
Moderacja: po publikacji
RSS RSS
Zarejestruj się

02/03/14 od Agata
W temacie: Dla spragnionych

Kompot gruszkowy z suszonymi śliwkami

Zimy w Krakowie już od dawna nie ma i właściwie w tym sezonie wcale jej nie było, bo co to są dwa tygodnie mrozów i tydzień byle jakiego śniegu. A kompot gruszkowy jakoś zawsze kojarzył mi się z zimą, więc w związku z wiosenną aurą, jakoś tak aż do lutego go nie robiłam. Ale co tam, można go zrobić nawet bez niej, szczególnie że Pan Leszek z zaprzyjaźnionego zieleniaka miał akurat fajne gruszki.

- Na kompot? To ja jeszcze mam tu coś gratis. Kupiłem trochę, nie sprzedaje się, a pachnie w całym sklepie, to rozdaję ludziom jak kompot robią. Niech pani weźmie – Pan Leszek wręczył mi kilka sporych, suszonych śliwek, na pewno nie węgierek, bo za duże.

Wzięłam, chociaż kompot z suszu robimy tylko na Wigilię i jakoś mi się nie uśmiechał. Zrobiłam jednak, bo co się miało zmarnować. Zresztą to nie był prawdziwy kompot z suszu, bo owoce świeże.

(Whitneybee, http://www.flickr.com/photo... CC-BY-ND-2.0)

Przyznam, że kompoty zawsze robię na oko i ciężko mi powiedzieć, ile zeszło owoców, a ile wody. Raczej robię je bardziej gęste i mocne w smaku, żeby móc potem rozcieńczać. Ok. kilogram gruszek myjemy, pozbawiamy gniazd i kroimy na kawałki. Nie obieram, w skórce jest dużo dobroci, a dostawca sprawdzony. Chwilę dusimy w garnku z łyżką cukru, aż zmiękną (jeżeli ktoś woli bardziej słodkie, śmiało można dosypać więcej). Bywa, że pomijam ten krok i od razu wrzucam owoce do wody, bez cukru. Zalewamy wodą, ma zakryć owoce i sięgać nieco ponad, będzie ze dwa litry. Zagotowujemy, zmniejszamy gaz, kompot ma sobie teraz spokojnie pyrkać, nawet godzinę. Po zagotowaniu dodaję śliwki, nie za dużo, bo będzie zbyt mocny. Te kilka dużych sprawiło, że za pierwszym razem śliwkowy smak zupełnie zdominował gruszki (co zresztą nie było złe), jeśli tego nie chcemy, dodajmy jedną-dwie (wcześniej można je namoczyć). Do tego wyciśnięty sok z połowy cytryny i łyżka miodu. Dobry jest też z laską cynamonu i kilkoma goździkami. Kompot po godzinie gotowania powinien być gotowy, ale można i dłużej, aż owoce zupełnie się rozpadną. Pyszny zarówno na gorąco, jak i na zimno. Owoce jak najbardziej do zjedzenia. Odliczam dni do wiosny, a najlepiej lata – to dopiero kompotowy czas.

Ostatnio komentowane na stronie:
05/03/2014 AgnesO

Słodki crème brûlée

3 komentarze, ostatni z 02/04/2016 od Mis_Paskownik
04/07/2014 ruda

Sezon na porzeczkę

7 komentarzy, ostatni z 16/07/2015 od pinot