7 osób
Widoczność: wszyscy
Publikować mogą: wszyscy
Moderacja: po publikacji
Wyspy Uros
Trzcinowe miasta na Jeziorze Titicaca
Jezioro Titicaca położone jest na granicy Peru i Boliwii i jest najwyżej położonym żeglownym jeziorem na świecie. Według inkaskich legend, to tutaj - na Wyspie Słońca - narodzili się pierwsi Inkowie - Manco Capac i jego siostra/żona Mama Ocllo. Tutaj narodziło się również samo Słońce - Inti. Położona po boliwijskiej stronie Wyspa Słońca i nieco mniejsza od niej Wyspa Księżyca są jednymi z większych atrakcji turystycznych.
Równie wielką atrakcją do wspomnianych wyżej wysp naturalnych, są sztuczne wyspy, które niegdyś zbudowali z trzciny i zamieszkiwali Indianie Ajmara. Wyspy Uros, bo o nich mowa, miały zdolność przemieszczania się po jeziorze, a gnijące warstwy trzciny ciągle zastępowano świeżymi pokładami, tak aby wyspy stanowiły solidne podłoże. Dzisiaj te wyspy to już tylko cepeliada, przedstawienie urządzone dla turystów. Indianie już na nich nie mieszkają, mimo iż turystom opowiadają zgoła co innego. Jednak nawet wiedząc, że całe przedstawienie jest tylko na pokaz i ku uciesze zachodnich turystów, warto wybrać się na wyspy, by poczuć mroźny wiatr jeziora i pospacerować po trzcinowych konstrukcjach.
Pierwsza rada: przed wycieczką na jezioro koniecznie posmarujcie się kremem z filrem. Na tej wysokości, nawet przy zachmurzonym niebie, słońce jest w stanie sparzyć skórę. Po drugie, ubierzcie się na cebulę. Jak tylko zachodzi słońce na jeziorze i w okolicznym mieście Puno robi się przeraźliwie zimno. Żeby dotrzeć na wyspy wystarczy przejść się na wybrzeże i dać się złowić jakiemuś naganiaczowi turystów, który zbiera grupę do małych łodzi. Koszt takiej wycieczki to ok. 15 bolivianos (7 zł). Łódka zabiera turystów na jedną z wysp, gdzie w cenę wliczone jest wystąpienie wodza społeczności, który opowiada o budowie wysp i o ciężkim życiu na nich. Po wysłuchaniu opowieści turyści zachęcani są do rozejrzenia się po wyspie i zakupu lokalnych pamiątek. Cała wyprawa trwa ok. 4 godzin, chyba że chce się wybrać na którąś z dalszych wysp. Wtedy jest to całodniowa wycieczka, której jednak nie polecam, gdyż 4 godziny to wystarczający czas na obejrzenie wszystkiego co interesujące.
Samo miasto leżące po peruwiańskiej stronie jeziora - Puno - do szczególnie urokliwych nie należy. Nie ma w nim nic nadzwyczajnego, poza drzewami wyrzeźbionymi na kształ zwierząt na głównym placu. Charakterystyczna dla Puno jest za to drożyzna. Za wszystko płaci się tu dwa razy więcej niż gdzie indziej w Peru. Jeśli Puno będzie tylko przystankiem na waszej drodze, polecam wynajęcie pokoju w hostelu w pobliżu dworca (i jednocześnie jeziora), który będzie dużo tańszy od tego w centrum.