Na wirsycku
7 osób
Moderatorzy:
    Agata Antisaina
Autorzy strony:
    Agata Antisaina
Subskrybenci:
    SKIP Agata Atavus Antisaina AgnesO ruda Maciej

Ustawienia strony:

Widoczność: wszyscy
Publikować mogą: wszyscy
Moderacja: tylko niezaufani
RSS RSS
Zarejestruj się

26/11/13 od Agata

Zawód: baca

Bacówki i bacowie, a także juhasi (czyli pomocnicy bacy) są mocno zakorzenieni w polskiej tradycji. Oscypek to w końcu jeden z naszych narodowych symboli. Tradycja przetrwała, oczywiście w nieco zmienionej formie, i na górskich halach nadal pasą się owce, w drewnianych bacówkach powstaje ser, a spragniony wędrowiec może się napić żętycy.

Jednak mało kto wie, że baca i juhas to od 2010 roku oficjalne zawody. Na mocy rozporządzenia bacę sklasyfikowano w grupie „Rolnicy produkcji roślinnej i zwierzęcej”, a juhasa w grupie „Hodowcy wyspecjalizowanej produkcji zwierzęcej”. Co ciekawe, to wcale nie Podhale, jak można by domniemywać, a Śląsk zabiegał o takie posunięcie władz – w ramach akcji „Owca plus”, mającej przywrócić na tych terenach tradycyjny wypas. Rzeczywiście, na liście zawodów od pewnego czasu figurowała już wtedy wróżka, co denerwowało górali, na tej samej liście wciąż nieobecnych.

(Chris Maidlow, http://www.flickr.com/photo..., CC BY-ND)

Czemu było to takie ważne? Z bardzo prozaicznych powodów, takich jak ubezpieczenie i inne świadczenia pracownicze. Dodatkowo, wszyscy chętni biorą teraz udział w specjalistycznych kursach, zakończonych państwowym egzaminem zawodowym. Certyfikat jest ważny również za granicą. Niestety, zanim marzyciele rzucą się w odmęty Internetu w poszukiwaniu szkoleń, trochę ostudzę ich zapał – kursy nie są dostępne dla wszystkich. Potrzebne jest zaświadczenie o co najmniej dwuletnim doświadczeniu w hodowli owiec.

Czy sklasyfikowanie i wpisanie w księgi juhasów i baców popsuło ich wolnego, lekko hulaszczego ducha? Nie sądzę, podobnie jak skatalogowanie oscypka nie zabiło jego produkcji – chociaż wielu producentów, których nie stać na specjalistyczne badania, wymagane do uzyskania certyfikatu, musiało pozmieniać nazwy swoich produktów. Na halach nadal pasą się owcę, w bacówkach mężczyźni przygotowują ser. A właściwie nie tylko mężczyźni – kilka dni temu pierwszy raz egzamin na bacę zdawała kobieta. Tak jak wszyscy, musiała zmierzyć się z częścią praktyczną (strzyżenie owiec i przygotowanie sera) oraz teoretyczną (pytania dotyczą gospodarki szałaśniczej, technologii wyrobów sera, ochrony środowiska). Po zdanym egzaminie, tak jak pozostali szczęśliwcy, otrzyma tytuł czeladnika, by za kilka lat przystąpić do egzaminu mistrzowskiego.

To dobry rok dla kobiet w górach – pierwsza od lat ratownik TOPR, pierwsza „oficjalna” hm baca (? językowa zagwozdka). Górale nadal nie mogą pozbierać szczęk z podłogi, że do ich męskiego grona dołączy kobieta.