Na odsłuchu
12 osób
Moderatorzy:
    MarcinM

Ustawienia strony:

Widoczność: wszyscy
Publikować mogą: autorzy i obserwujący
Moderacja: po publikacji
RSS RSS
Zarejestruj się

30/11/13 od MarcinM

Playback - jak sobie z nim radzić?

Niepoważnie o sprawie raczej poważnej

Występ z playbacku to dla rockmana raczej nie powód do dumy. W ogóle dla artysty, który szanuje swoją pracę, taki proceder to raczej nic fajnego. Reputacja zszargana, koledzy z branży później wytykają palcami…

Obrońcy tego playbackowego rozwiązania (przeważnie pracownicy telewizji czy organizatorzy festiwali) tłumaczą to zjawisko w różny sposób. Często powtarza się argument, że nie ma warunków, żeby dobrze zorganizować występ na żywo… Może więc lepiej zaoszszczędzić trochę kasy, nie trwoniąc jej nieroztropnie na produkcję wątpliwej jakości programów i zainwestować w porządne studio telewizyjne, takie jak na przykład to poniżej?

Oczywiście można podejść z głupia frant do tematu i przed gradobiciem krytyki zasłonić się płaszczem ironii. Tak zrobili to np. Iron Maiden, występując w niemieckim programie telewizyjnym w 1986 roku, ośmieszając całą tę nieciekawą konwencję:

Tak zrobiła też Nirvana. Kurt Cobain skorzystał też w pełni z możliwości, jaką dali producenci – a dostał "żywy" wokal. To przy okazji niezły dowód na to, że słynny rockman, mimo depresyjnej otoczki, naprawdę miał poczucie humoru. Poza tym wspaniałym głosem, zwróćcie uwagę proszę, jak finezyjnie Kurt łapie chwyty na gitarze:

Oczywiście na naszym polskim podwórku również działy się ciekawe rzeczy – Kazik Staszewski wystąpił w 1991 roku w Sopocie. Tak zwana „bezbłędna stylówa”, różowa koszulka i szorty to nic, jeśli zwrócimy uwagę na „mikrofon”, którego użył wokalista… Oczywiście można spojrzeć na to inaczej – może wielki artysta po prostu identyfikuje się ze zwykłymi szarymi ludkami? Bo kto chociaż raz w życiu nie śpiewał w łazience do suszarki?