bywajtu

Jestem miłośniczką muzyki granej na żywo, przyznaję. Nieraz zdarzyło mi się poznać jakąś kapelę idąc w ciemno na jej koncert, polubić ją, zarazić się energią, a później w domu odsłuchać nagrań studyjnych i... srogo się zawieść.

Być może dlatego lubię projekty z serii MTV Unplugged, w których artyści śpiewają na żywo, a w ścieżce muzycznej wykorzystują wyłącznie instrumenty akustyczne – zero podpięcia pod prąd, co zresztą sugeruje przymiotnik unplugged (tłumacząc dosłownie - odłączona wtyczka). Może uznacie, że nie ma w tym nic szczególnego - w końcu jest sporo artystów opierających muzykę na gitarze akustycznej czy na pianinie. Ale czy wyobrażacie sobie łagodne, niewzmocnione elektrycznymi uderzeniami aranżacje ciężkich, rockowych brzmień?

Wyobrażacie sobie w takiej aranżacji Korn? Ja sobie nie wyobrażałam. A później w ręce wpadł mi album MTV Unplugged z 2007 roku i zostałam urzeczona. Odpięcie wtyczki pozwoliło na totalnie oryginalne podejście do dobrze wszystkim znanych utworów. Oto 4 powody, dlaczego warto sięgnąć po MTV Unplugged: Korn.

1. Poza oczywistą gitarą, pianinem i perkusją do ścieżki muzycznej zaangażowano instrumenty smyczkowe, szklaną harmonijkę oraz japońskie bębny wojenne taiko. Zwłaszcza na te ostatnie warto zwrócić uwagę bo tworzą niesamowity klimat. W pełnej krasie widzimy je w imponującym intro do Throw Me Away:

2. Paniom mocniej serca zabiją, gdy usłyszą Jonathana Davisa śpiewającego Creep – debiutancki utwór zespołu Radiohead...

3. ...ale jest i gratka dla panów. W utworze Freak On a Leash gościnnie występuje Amy Lee, wokalistka zespołu Evanescence.

4. Podczas koncertu występuje również zespół The Cure - wokalista Robert Smith w duecie z Jonathanem wykonuje mroczne Make me bad ze zbioru Korna, w ciekawy sposób zmiksowane ze skocznym In Between Days zespołu The Cure.

• Okładka albumu Korn - Unplugged. Korn Unplugged, materiały promocyjne Okładka albumu Korn - Unplugged. (Korn Unplugged, materiały promocyjne)