Na odsłuchu
12 osób
Moderatorzy:
    MarcinM

Ustawienia strony:

Widoczność: wszyscy
Publikować mogą: autorzy i obserwujący
Moderacja: po publikacji
RSS RSS
Zarejestruj się

07/10/13 od MarcinM
W temacie: Some People Never Know

"Chcę być sam"

Wspomnienie Jacksona C. Franka

W historii wiele było przypadków utalentowanych ludzi, którym fatalne okoliczności życiowe nie pozwoliły rozwinąć skrzydeł. Jedną z takich osób był Jackson C. Frank.

Jako jedenastolatek przeżył groźny wypadek – w nowojorskiej szkole, do której przyszły bard uczęszczał, miał miejsce wybuch pieca, który spowodował pożar. Piętnastu uczniów straciło życie, zaś Frank wylądował w szpitalu z poparzeniami, pokrywającymi powierzchnię ponad połowy ciała. To właśnie wtedy, podczas rekonwalescencji, rozpoczął naukę gry na gitarze.

W wieku 21 lat, za pieniądze które otrzymał w ramach odszkodowania za wypadek, wyjechał do Anglii, gdzie planował zrealizować swoje muzyczne marzenie.

W 1965 roku wydał swój debiutancki album, nagrany pod okiem Paula Simona, a wkrótce zaczął występować w folkowych klubach. Podczas nagrywania płyty nieśmiały i zamknięty w sobie Jackson śpiewał z zasłoniętymi szybami w pomieszczeniu studia, by nie widzieć nikogo podczas nagrań.

Debiut Franka zdecydowanie należy do płyt wyjątkowych – do dziś brzmi świeżo, a jednocześnie nagrania cechuje autentyczny, niezmanierowany smutek. Jackson C. Frank był prawdziwym melancholikiem.

Album otwiera kompozycja „Blues Run The Game”, później grana przez niezliczoną ilość wykonawców, między innymi Simona & Garfunkela. Inne kompozycje nie ustępują otwieraczowi - „Milk and Honey”, „I Want To Be Alone” czy „Carnival” (co do którego sam Frank dziwił się w późnym wywiadzie, że utwór nie był często coverowany) to prawdziwe perły muzyki folk.

Niestety, sprawy potoczyły się zupełnie inaczej, niż powinny. Depresja i uraz na psychice, jakie pozostawił po sobie tragiczny wypadek z dzieciństwa, sprawiły że muzyk zaczął zamykać się w sobie i ostatecznie wrócił do domu. Gdy jednak w 1968 roku ponownie odwiedził Anglię, był już zupełnie inną osobą. Według relacji osób, które wówczas miały z nim styczność, „dosłownie rozpadał się w oczach”.

Wkrótce zamieszkał w Woodstock, gdzie związał się z angielską modelką Elaine Sedgwick. Tam założyli rodzinę - urodziła im się dwójka dzieci – chłopiec oraz dziewczynka. Gdy jednak syn zmarł na mukowiscydozę, stan Jacksona pogorszył się jak nigdy dotąd. W kolejnych latach słuch o bardzie zaginął.

 

W 1984 roku ponownie przybył do Anglii, próbując zlokalizować Paula Simona, co jednak się nie udało. Żył na ulicy i sypiał w przytułkach. Już wówczas miał zdiagnozowaną schizofrenię paranoidalną.

Jakby tego było mało, niedługo potem Frank znalazł się w niewłaściwym miejscu i czasie – gdy siedział na ławce w nowojorskiej dzielnicy Queens, został niechcący postrzelony w oko z wiatrówki, w konsekwencji tracąc wzrok.

Pod koniec życia mieszkał w stanie Massachusetts. Cały czas myślał o powrocie do muzyki, nagrywał dema piosenek na rozstrojonej gitarze. Zmarł w wyniku zapalenia płuc 3 marca 1999 roku. Zostawił po sobie jeden album. Jeden wielki album.