Kraków
4 osoby
Moderatorzy:
    Agata Mateusz

Ustawienia strony:

Widoczność: wszyscy
Publikować mogą: wszyscy
Moderacja: po publikacji
RSS RSS
Zarejestruj się

07/12/13 od Agata
W temacie: Gdzie jeść

Wedel w Krakowie

Może rzeczywiście w Krakowie trochę wstyd na gorącą czekoladę chodzić do Wedla, a nie do Manufaktury Czekolady albo pijalni Wawel. Ale wedlowska pijalnia czekolady przy Rynku jest wyjątkowa – przede wszystkim dzięki swojemu wnętrzu.

Czekolada oczywiście jest pyszna – ja jako wielbicielka tradycyjnej nią właśnie (z bitą śmietaną) najczęściej się raczę, ale wybór jest onieśmielająco duży. Bardzo fajne jest trio, czyli trzy małe filiżanki czekolady białej, mlecznej i deserowej. W ofercie warte uwagi są też czekoladowe propozycje z alkoholem, świetne na wietrzną pogodę. Każda filiżanka znika zadziwiająco szybko, jednak wcale nie chce się brać kolejnej. To ten rodzaj napoju, który syci po pierwszej porcji, nie ważne, jak był pyszny.

Czekolada z pomarańczą i imbirem. Imbir porządnie rozgrzewa. Czekolada z pomarańczą i imbirem. Imbir porządnie rozgrzewa. (C. Martel http://www.flickr.com/photo... CC-BY-2.0)

Do czekolady Wedel, jak w każdej swojej pijalni, proponuje różne ciasta i prześliczne malutkie pralinki. A także coś zupełnie nie z tej bajki, czyli sałatki, kanapki, tortille. Cóż, pewnie jest to wymóg rynkowy, chociaż mnie trochę razi. To w końcu pijalnia czekolady, dania kanapkowo-śniadaniowe gryzą się z całym pomysłem.

Dlaczego więc wchodzić do bądź co bądź sieciówki, w dodatku przy samym Rynku, kiedy wokoło (a przede wszystkim w mniejszych uliczkach) tyle malutkich, przytulnych kawiarni, w których wybór płynnej czekolady wcale nie jest mniejszy? Wystarczy przekroczyć próg i wszystko stanie się jasne. Wedel zajął ogromną powierzchnię kamienicy. Z niewielkiego pomieszczenia przechodzi się do zaadaptowanego i osłoniętego szklanym dachem podwórza. Jasne ściany, podwórkowe okienka wykończone drewnem, duuużo miejsca, schody na ganek, na którym również ustawiono stoliki – ktoś, kto na to wszystko wpadł, był geniuszem. Najzabawniejsze jest to, że nie wszyscy bywalcy pijalni o tym wiedzą. Niektórzy wchodzą, zajmują pierwszy wolny stolik, i nawet nie mają pojęcia, że kilkadziesiąt metrów dalej jest to imponujące podwórze.

Właśnie dlatego jestem w stanie spędzić tam wiele godzin. Siadam na ganku, z widokiem na całą kawiarnię i zachwycam się jej wykończeniem. Sącząc czekoladę oczywiście. Na marginesie, obsługa jest przemiła. Rzadko widuję w kawiarniach tak uśmiechniętych ludzi.

Z przykrością przyznaję, że nie udało mi się zrobić żadnych nadających się do publikacji zdjęć – aparat został w domu, a ten w telefonie okazał się zbyt słaby