Krajobraz wina
6 osób
Moderatorzy:
    pioter

Ustawienia strony:

Widoczność: wszyscy
Publikować mogą: wszyscy
Moderacja: po publikacji
RSS RSS
Zarejestruj się

W kolorowym labiryncie Porto

Porto będzie mi się kojarzyć z labiryntem, gdyż zabłądziłem w nim od razu po wyjściu z metra. Na szczęście labirynt okazał się niewielki, a poza tym nawet późnym wieczorem nietrudno było otrzymać wskazówki od napotkanych przechodniów. Niektórzy z nich, widząc zbłąkanego turystę z walizą, sami zresztą podchodzili i oferowali pomoc. To było jedno z pierwszych moich wrażeń w mieście: wspaniale pomocni ludzie.
 
Po tym labiryncie włóczyłem się w dół i w górę przez kolejne dni. Na miejskie wędrówki Porto jest wymarzone. To nie jest miasto do przebiegnięcia w jeden dzień. Trzeba w nim też usiąść, najlepiej w którejś z nabrzeżnych knajpek na Ribeirze lub w Gai. Najlepiej wieczorem, najlepiej przy porto i fado. 

Coś z Wenecji, coś z Łodzi
 
Podobnie jak w Wenecji piękno łączy się tu z rozpadem. Niesamowite zabytki sąsiadują z zaniedbanymi domami, a cudowne azulejos z brudnymi pastelami od lat nieodnawianych elewacji. Pod tym względem Porto przypomina nieco naszą Łódź, gdzie wystarczy nieraz wejść z eleganckiej ulicy w podwórko, by znaleźć się w innym świecie, wśród ścian z sypiącymi się tynkami i okiennicami zabitymi deskami.
 
(pioter/bywajtu.pl)

Z Łodzią łączy Porto też rozwój przemysłu w XIX wieku (również tekstylnego). W ciągu kilkudziesięciu lat liczba mieszkańców Porto wzrosła z 20 tys. do 180 tys. Obok wielowiekowych tradycji portowych i handlowych miasta - Porto to wszak Portus Cale założony jeszcze przez Rzymian, a potem portugalska stolica handlu winem - pojawiła się historia przemysłowa ze wszystkimi swoimi konsekwencjami urbanistycznymi i społecznymi. Może dlatego jego mieszkańcy ponoć różnią się istotnie od swoich rodaków. Tę różnicę ma oddawać znane powiedzenie portugalskie, że "Braga się modli, Coimbra studiuje, Lizbona się bawi, a Porto pracuje". 
 
W katedrze

W odróżnieniu od Łodzi Porto ma jednak bogatą wcześniejszą historię. Po niej zostały wspaniałe dzieła architektoniczne z różnych epok, zwłaszcza kościoły. Najznamienitszy z nich to katedra Sé. Zbudowana już w XII wieku w stylu romańskim była potem często przebudowywana w różnych stylach, tak że teraz mamy raczej tu gotyk i barok. Wszedłem do niej akurat podczas niedzielnego nabożeństwa. Ku mojemu zaskoczeniu - wszak sądziłem, że desakralizacja Zachodu nie dotyczy w tak dużym stopniu krajów iberyjskich - brało w nim udział niewiele osób, może kilkadziesiąt, z których część stanowili turyści.

(pioter/bywajtu.pl)
 
 
Dwie rzeczy zwróciły moja uwagę: śpiewy podczas nabożeństwa i imponujący ołtarz - dzieło sztuki. Pieśni wykonywane przez kobiety uwodziły pięknymi głosami i melodiami jak muzyka syren. Ołtarz z kolei to dzieło ogromne, misterne i przebogate, również w dosłownym sensie, bo wykonane ze srebra i pokryte złoceniami - pozostałość po świetności Portugalii z czasów ekspansji kolonialnej, kiedy to statkami przypływały z Ameryki tony cennych kruszców i bogaciły kraj (co zresztą doprowadziło Portugalię do stagnacji, ale o tym przy innej okazji).
 
Azulejos i kolory Porto
 
Mówiąc o Porto nie sposób nie wspomnieć o azulejos. Są wszędzie, na elewacjach i we wnętrzach, nieraz niewielkie, nieraz o imponujących rozmiarach. O azulejos pisała już na bywajtu @Agata. Chcących się czegoś więcej dowiedzieć o ich historii odsyłam do jej notatki. Tutaj tylko przykład: kościół de Santo Ildefonso, którego front jest prawie w całości pokryty niebieskimi płytkami: 
 
(pioter/bywajtu.pl)
 
Nie jedyna to taka budowla w Porto. Niebieski kolor azulejos dopełnia paletę barw charakterystycznych dla Porto: czerwień dachówek, biel pałaców i pastele kamienic. Wszystkie świetnie ze sobą grają. To również dzięki nim Porto wydało mi się jednym z najpiękniejszych miast, jakie widziałem. I dużą w tym rolę odgrywa właśnie ten mocny niebieski akcent azulejos. 
 
Ribeira, Gaia i Dom Luís
 
Zejdźmy nad Douro. Po obu jego brzegach znajduje się faktyczne centrum turystyczne miasta. Z jednej strony kolorowa Ribeira, czyli dawne nabrzeże portowe, dziś już raczej tylko bulwar pełny knajpek i straganów. Z drugiej strony Vila Nova de Gaia, dzielnica, w której znajdują się piwnice i wytwórnie wina, też z bulwarem nadbrzeżnym, licznymi restauracjami i przycumowanymi "barcos rabelos" - charakterystycznymi łodziami, którymi niegdyś spławiano wino z góry rzeki. Oba wysokie brzegi łączy dwupoziomowy żelazny most Ponte Dom Luís I z końca XIX wieku, ozdoba i jeden ze znaków rozpoznawczych panoramy Porto. Z niego roztacza się najlepszy widok na obie dzielnice portowe. Niewiele jest takich widoków. Stąd najlepiej widać wznoszące się na skałach stare Porto z rzędami malowniczych kamienic i wyrastającymi wieżami kościołów i pałaców. 
 
(pioter/bywajtu.pl)
 
Poniżej mostu, po obu stronach Douro, kipiało niegdyś życie miasta, to tu odbywał się handel, z jednej strony rybami, z drugiej winem. Zresztą do dziś w Gaia znajdują się piwnice i sklepy słynnych domów winiarskich, głównie angielskich, bo też historia wina porto jest historią nie tylko portugalską, lecz również angielską, ale o tym napiszę w odrębnej notatce. Jeśli będziecie w Porto koniecznie odwiedźcie jedną z piwnic, być może traficie przy okazji - tak jak ja - na wieczorny koncert fado: 
 
(pioter/bywajtu.pl)
 
(cdn.)
 

 

Mówi się o tym we wpisach (lub komentarzach do nich):