Krajobraz wina
6 osób
Moderatorzy:
    pioter

Ustawienia strony:

Widoczność: wszyscy
Publikować mogą: wszyscy
Moderacja: po publikacji
RSS RSS
Zarejestruj się

Van Volxem nad Saarą

Kilka słów o winnicy i sukcesie Romana Niewodniczańskiego

Niedawno Roman Niewodniczański, właściciel winnicy Van Volxem nad Saarą, poinformował o podjęciu prac na legendarnym Ockfener Geisberg (zdjęcia), niedyś jednej z najlepszych winnic w regionie, ostatnio jednak nieco zapomnianej. Wraz z innym winiarzem, Markusem Molitorem, chce przywrócić świetność temu miejscu. Na razie trwają prace rekultywacyjne. Będzie to pewnie kolejna winnica, której nazwa pojawi się na etykietach win z Van Volxem. Powiększy i tak już niemałe zasoby posiadłości, której historia jest tyleż interesująca, co wina w niej obecnie produkowane. 
 
Saara w okolicach Wiltingen układa się w kształt litery Omega Saara w okolicach Wiltingen układa się w kształt litery Omega
 
Wartość dla winiarstwa terenów nad wijąca się Saarą w okolicach dzisiejszego Wiltingen odkryli Rzymianie. Pierwsze winnice założyli tu już w III wieku. Potem docenili je również średniowieczni mnisi. Od XVI wieku należały luksemburskich jezuitów, którzy w połowie XVIII wieku na fundamentach dawnej rzymskiej willi wznieśli barokowy budynek rezydencji. Nie służył im długo, gdyż niebawem w 1773 roku papież Klemens XIV dokonał kasacji zakonu. Posiadłość pozostała jednak w rękach kościoła aż do początków XIX, kiedy to w wyniku sekularyzacji dóbr kościelnych w Nadrenii przeszła na własność władz świeckich. Posiadłość wystawioną w Paryżu na licytację zakupił brukselski piwowar Gustav van Volxem, Od jego nazwiska posiadłość wzięła współczesną nazwę. Van Volxem, mimo że był piwowarem, postawił na wino. Nic dziwnego, w XIX wieku niemieckie wina, zwłaszcza znad Renu oraz Mozeli i Saary święciły swoje największe triumfy i osiągały zawrotne nieraz ceny. Potem różnie bywało. Duży kryzys w regionie pojawił się w latach 70-tych XX wieku, gdy ceny mocno spadły, a niemieckie winiarstwo zaczęło się kojarzyć na świecie głównie ze słodkawymi trunkami typu Liebfraumilch. Winnicom Van Volxem niewiele pomogło przejęcie posiadłości przez monachijskiego inwestora Petera Jordana na początku lat dziewięćdziesiątych. Produkowane w Wiltingen przez niego wino pod szyldem Jordan&Jordan nie odniosło sukcesu. Winnice nadal podupadały. Dopiero przejęcie ich w 1999 roku przez Romana Niewodniczańskiego odmieniło sytuację. I to jak! 
 
Roman Niewodniczański Roman Niewodniczański
 
 
Roman Niewodniczański, najmłodszy syn dra Tomasza Niewodniczańskiego, nie bardzo chciał pójść drogą wyznaczoną mu przez ojca. Miał przejąć i rozwijać kolekcję starych map, jaką ojciec budował przez wiele lat. Historia nieżyjącego już dra Niewodniczańskiego jest zresztą sama fascynująca i zasługuje na odrębną notatkę. Tutaj tylko wspomnijmy, że był fizykiem jądrowym, mężem dziedziczki browaru w Bitburgu, a po wyjeździe do Niemiec przez wiele lat jego dyrektorem finansowym. Z zamiłowania był kolekcjonerem. Może nawet więcej niż zamiłowania. To była jego wielka pasja (a jak sam mówił "wyniszczająca choroba"), która doprowadziła do stworzenia jednych z największych na świecie prywatnych kolekcji poloników (między innymi rękopisy Mickiewicza) i starych map. Roman miał wdrażać się w sprawy kartografii i zająć się mapami, dlatego też podjął studia geograficzne. Jednak już na studiach bardziej niż mapami  interesował się winem, pracę magisterską napisał o problemach producentów wina nad Mozelą i Saarą. Potem też studiował enologię. 
 
W 1999 roku, gdy zbankrutowana winnica Van Volxem została wystawiona na sprzedaż, kupił ją z finansową pomocą rodziny. Na początku były to jedynie 3 hektary. Zabrał się na niej do pracy z pasją podobną do tej kolekcjonerskiej ojca. Na efekty nie trzeba było długo czekać, wina z Van Volxem zaczęły zdobywać świetne recenzje i nagrody. Wina młodego Niewodniczańskiego zostały zamówione między innymi na oficjalne spotkanie prezydenta Niemiec  z papieżem Benedyktem XVI w Rzymie. Imponująca kariera nowych win Van Volxem spowodowała też dynamiczny rozwój posiadłości. Z początkowych trzech hektarów zwiększyła się w ciągu kilkunastu lat do ponad czterdziestu. Niewodniczański uprawia winorośl chyba w większości znaczących miejsc nad Saarą, są to między innymi Scharzhofberg, Gottesfuss, Altenberg. Teraz dołączyć do nich może również wspomniany rekultywowany Geisberg. 
 
Saara to jeden z najchłodniejszych regionów winiarskich w Niemczech. Podobnie jak nad pobliską Mozelą uprawia się tu głównie riesling. Wina wytrawne zazwyczaj są tu dosyć surowe, co wcale nie znaczy, że złe. Wina z Van Volxem to już jednak nieco inny styl, są bogatsze i bardziej skoncentrowane, zachowują przy tym niezwykłą delikatność, nawet te podstawowe. Na pewno dużą rolę odgrywa tu dbałość Niewodniczańskiego i zmniejszenie wydajności (bodaj do ok. 35 hektolitrów soku z hektara). Zdaniem znawców przypominają one wina nieco bardziej południowe, cieplejsze, na przykład alzackie. 
 
Mnie te wina bardzo smakują, zwłaszcza wytrawne. Być może najbardziej ze wszystkich win znad Saary i Mozeli. I to nie ze względu na polski akcent. Po prostu są to świetne wina. Ale, oczywiście, polskie pochodzenie ich producenta dodaje do nich jakiegoś dodatkowego znaczenia. Z winem już tak jest, że składają się na nań różne okoliczności i konteksty. Pewnie nie wszyscy się ze mną tu zgodzą i powiedzą, że w winie ważne jest samo wino, nie zaś historia czy krajobraz winnicy. Ja jednak postrzegam wino nieco inaczej, dla mnie to część krajobrazu, również tego kulturowego, to miejsce, w którym je zrobiono, osobowość producenta i klimat posiadłości. Kilka lat temu miałem okazję odwiedzić Van Volxem i do dziś zachowuję bardzo dobre wspomnienia z rozmowy z Romanem Niewodniczańskim w salonie, w którym moją uwagę zwróciła między innymi szesnastowieczna mapa Europy z Rzeczpospolitą z okresu jej największej świetności.
 
Region Saary i Mozeli jest też atrakcyjny pod względem turystycznym. Rzeki wyginają się wśród stromych stoków i tworzą niezwykłe widoki. Zwłaszcza Mozela jest piękna, a miejscowości nad nią malownicze. Ktoś nieprzypadkowo powiedział, że to jeden z trzech najbardziej magicznych regionów winiarskich, obok Douro i Burgundii. Oczywiście, można się spierać z taką oceną. Jedno jest jednak pewne, robi się tu jedne z najlepszych win, a wśród nich między innymi te z Van Volxem. 
  • Van Volxem, Wiltingen Van Volxem, Wiltingen
  • W salonie posiadłości W salonie posiadłości

Mówi się o tym we wpisach (lub komentarzach do nich):


Notatki o podobnych miejscach: