bywajtu

Od lat przyjeło się, że najzdrowsza dla nas jest oliwa. Pomijam fakt, że kupienie w Polsce dobrej oliwy graniczy z cudem, a jeśli już uda się takową zdobyć, to będzie kosztowała małą fortunę. Oczywiście pojawiają się firmy, które bezpośrednio z Włoch czy Grecji ściągają ten tłuszcz do Polski, jednak ceny za butelkę znów są odpowiednio wysokie. Obok tego oliwnego szaleństwa, trochę z boku i w cieniu stoi sobie olej rzepakowy, który nie dość, że tańszy, to i zdrowszy od swej południowej koleżanki. 

 

Zacznijmy od tego, że olej ten nie zawiera siarczanów oraz kwasu erukowego. Kiedyś rzeczywiście tak było, jednak odkąd stosuje się lepsze odmiany rzepaku, tłuszcz ten jest wolny od tych szkodliwych substancji. Co więcej zawiera tyle samo kwasu oleinowego (korzystnie wpływającego na nasz układ krwionośny) co oliwa z oliwek. Jednak olej rzepakowy ma jedenaście razy więcej niż oliwa kwasów omega-3, których tak bardzo brakuje w polskiej diecie (jemy bardzo mało ryb morskich, które np. w diecie śródziemnomorskiej są głównym dostarczycielem tego kwasu). Istotne jest również to, że nasz polski olej zawiera najmniej ze wszystkich tłuszczów nascyonych kwasów tłuszczowych, a zatem jest najbardziej bezpieczny dla naszych naczyń krwionośnych. Olej rzepakowy to również cenne źródło witaminy E, która zwana jest czasami witaminą młodości, ponieważ spowalnia proces starzenia.

 

Olej rzepakowy możemy wykorzystywać do smażenia potraw. Podobnie jak olej sezamowy, z orzechów ziemnych oraz oliwa z oliwek nadaje się do obróbki w wysokich temperaturach. Natomiast jeśli chcemy zjeść olej na zimno, to wybierzmy olej lniany, z pestek dyni, z pestek winogron lub z orzechów włoskich.

 

W teorii najlepsze oleje rzepakowe możemy dostać w sklepach z ekologiczną żywnością, ale również w supermarketach pojawiają się naprawdę wartościowe produkty, po które możemy bez obawy sięgać.