Jak było?
5 osób
Moderatorzy:
    pinot

Ustawienia strony:

Widoczność: wszyscy
Publikować mogą: wszyscy
Moderacja: tylko niezaufani
RSS RSS
Zarejestruj się

04/12/13 od Ola

Diabły z Loudun

diabelnie dobra opera

Ostatnio wybrałam się do Opery. Okazja była szczególna, rocznicowa. I wszystko w tej historii było piękne, różowe i cukierkowe do chwili gdy usłyszałam że idziemy na "Diabły z Loudun" Krzysztofa Pendereckiego, a sztuka bedzie mówić o.. opętaniu. No po prostu romantyzm na poziomie "like a boss". Zresztą sami zobaczcie:



Tytuł wywołał wilka z lasu i w domu rozpętało nam się małe piekło. Ugłaskać dałam się dopiero perspektywą dobrego obiadu i obietnicą że jeśli będzie źle to wyjdziemy na pierwszej przerwie.

Okazało się, że spektakl nawiązuje luźno do wydarzeń jakie rozegraly się w XVII wieku we Francji, gdzie diabły miały ponoć opętać cały zakon Urszulanek. W trakcie przesłuchań demony które wstąpiły w zakonnice wskazywały na księdza Urbana Grandiera jako przyczynę opętania. Trochę głupia sprawa, bo jakoś tak się dziwnie złożyło, że przy okazji wspomniany ksiądz nie dość, że kiepsko się prowadził, to jeszcze miał na pieńku z władzą i trochę zbyt postępowe poglądy (np. na temat celibatu księży). Mamy tu zatem klasyczny mariaż polityki, religii i walki o władzę - co niestety stało się przyczyną tragedii księdza Grandiera.

Summa summarum cała wspomniana na początku afera była całkiem niepotrzebna, bo z horrorem (na co wskazywał temat opętania) cały spektakl miał niewiele wspólnego. Powiem więcej - chwilami było nawet całkiem śmiesznie (choć temat był przecież poważny, a i filmik z youtuba promujący spektakl też jakoś tego nie sugerował). Dramatycznie zrobiło się dopiero na sam koniec - i może dzięki temu zrobiło to na mnie większe wrażenie. Muzycznie całe przedstawienie też jakoś malo przypominało operę, bo muzyka choć ważna, byla bardzo oszczędna, pełniąc funkcję tła dla opowiadanej historii. Co tu dużo mówić - podobało mi się.